„NASTOLATEK.PL czyli przewodnik po życiu nie tylko dla nastolatków, ich rodziców i pedagogów” – artykuł STOSUNEK PŁCIOWY
Jak to się robi, oto jest pytanie. I właściwie dopóki samemu się nie zacznie, tkwi w głowie i moja odpowiedź go nie przegoni.
Większość, gdy mowa o stosunku płciowym, ma na myśli taki obrazek: pan wchodzi w panią swoim narządem płciowym w jej przewidziany do tego otwór, wykonuje ruchy w tę i z powrotem, czyli tzw. ruchy frykcyjne, a jak pan ma wytrysk, to z pani wychodzi.
Taki stosunek to stosunek koitalny, a nie każdy stosunek płciowy nim jest. Można powiedzieć, że jest nim taka sytuacja, gdy para kochanków przechodzi pewne fazy związane z przepływem energii seksualnej (która narasta by opaść): od podniecenia, poprzez orgazm (przynajmniej jedno z nich), do spadku napięcia seksualnego, a jakich otworów do tego używają i czy w ogóle, jest mniej istotne.
Są cztery takie fazy:
1. faza wstępna czyli faza wzrostu napięcia seksualnego (zapoczątkowana sytuacją obopólnego zainteresowania tym faktem), inaczej zwana grą wstępną - wszystko odbywa się zanim mężczyzna wejdzie w kobietę, jeśli jest to stosunek koitalny
2. faza plateau - pozornego niczego dziania się, przynajmniej jeśli chodzi o zmiany w energii seksualnej, z francuskiego plateau - wysoko ale równo jak na płaskowyżu, właśnie w takim stanie jest wówczas podniecenie
3. punkt kulminacyjny, wytrysk u mężczyzny i na ogół orgazm u mężczyzny i kobiety
4. faza spadku napięcia, podniecenie spada do punktu wyjściowego, inaczej u kobiet inaczej u mężczyzn
Pierwsza faza jest decydująca, właściwie od niej zależy fakt istnienia i głębokość przeżywania orgazmu. Zanim dojdzie do penetracji (zanim penis znajdzie się w pochwie), musi narosnąć tyle energii seksualnej, by po pierwsze doszło do zmian w narządach płciowych i w całym systemie nerwowym mężczyzny i kobiety, a po drugie, by stosunek był udany dla obojga partnerów. Co się kryje pod określeniem GRA MIŁOSNA? Ano właśnie to - gra miłosna. Jak sama nazwa wskazuje - wszystko co wyobraźnia podpowie, że mogłoby sprawić przyjemność, rozkosz zarówno „czyniącemu” jak i „czynionemu”. A że trudno zazwyczaj odróżnić, kto daje a kto jest obdarowywany (chyba że należy to do elementów gry, że wyraźnie przydzielone są role), rozkosz płynie zarówno z dawania jak i brania. To tak jak z głaskaniem kota. Kto mi powie, kto ma większą przyjemność: kot czy ten kto go głaszcze?
To czas wzajemnego odkrywania się (a można odkrywać bez końca) i czas rozkoszowania tym, co dawno zostało odkryte. Wszelkie pieszczoty, na jakie przyjdzie ochota i jakie mieliście od zawsze skryte pragnienie przetestować. Można by powiedzieć - im dłużej trwa ta faza, tym lepiej. Ale bez przesady. Nie można w nieskończoność jej przedłużać, bo podniecenie może opaść. Im mniej doświadczona para, zwłaszcza kobieta, tym, więcej pieszczot potrzebuje. Ale energia seksualna kieruje się takimi samymi prawami, jak każda inna energia. Na stałym poziomie, bez dostarczania nowych bodźców, które wprawiają ją w ruch, długo nie wytrwa. Są też pary, w zależności od nastroju, które mają ochotę na „szybki numerek” i to też jest dla nich podniecające. Jednak zawsze należy być pewnym, że to nie tylko ochota jednej ze stron, w dodatku nagminnie realizowana, czyniąc seks rutynowym sposobem rozładowania energii. Większość dobranych par zdecydowanie woli długą grę wstępną, by nacieszyć się sobą do woli i nie zależy im, by upojne chwile szybko się skończyły. Jak długą? Niestety nie ma przepisu. Po prostu dla każdej pary przychodzi taki moment, gdy czują, że dłużej już się nie da, oboje tak samo pragną większego zespolenia i wspólnej kulminacji.
Druga faza, faza plateau zaczyna się, jeśli jest to stosunek koitalny, w momencie wprowadzenia członka do pochwy. I o dziwo, wraz z tym wydawałoby się decydującym faktem, na poziomie energii nie wiele się zmienia. Podniecenie, które narosło w czasie fazy pierwszej jest tym, które ulegnie rozładowaniu, a przypominam, że im go narośnie więcej, tym szczytowanie z wyższego pułapu i daje więcej rozkoszy. O stan podniecenia należy więc zadbać przed penetracją. Jeśli ktoś widział na filmie (o filmach pornograficznych wypowiadam się przy innej okazji, patrz PORNOSY czyli CZASOPISMA, STRONY WWW I FILMY PORNOGRAFICZNE), jak mężczyzna po wejściu w kobietę męczy się i męczy, by mieć wytrysk a kobieta orgazm, to to nie jest udany stosunek płciowy (a raczej nie udają oni udanego stosunku). Dla doświadczonych, kochających się par, ta faza trwa bardzo krótko, właściwie chwilę, bo partnerzy są już tak podnieceni, że wystarczy drobny wzrost energii, jakiego dostarcza obecność penisa w pochwie. To uczucie, jakie wtedy mają, jest wystarczającym, by wyzwolić orgazm. I znowu nie ma reguły. Bo są takie stosunki płciowe, takie pary, takie chwile, gdy przebywanie tak blisko siebie, w sobie, jest przedłużane i traktowane jako gra miłosna. Mówimy więc o fazie plateau, gdy penetracja a następnie ruchy frykcyjne służą ostatecznemu doprowadzeniu do orgazmu.
Wcześniej napisałam, że w fazie tej pozornie nic się nie dzieje. Niewiele się już dzieje z energią, za to właśnie wtedy dochodzi do największych i ostatecznych zmian w naszych organizmach, by mogły przeżyć punkt kulminacyjny stosunku płciowego. O tych zmianach oddzielna odpowiedź w związku z pytaniem CZY STOSUNEK PŁCIOWY BOLI?
Faza trzecia czyli punkt kulminacyjny, inaczej orgazm, u mężczyzny na ogół towarzyszący wytryskowi nasienia, jest szczegółowo omówiony przy temacie ORGAZM. To moment, gdy energia , która wspięła się na najwyższy poziom i wyżej wspiąć się w danej chwili nie może, ulega silnemu, na ogół gwałtownemu rozładowaniu. Zazwyczaj para dąży do tego, by chwilę tę przeżywać jednocześnie, co zwiększa poczucie zespolenia, bo orgazm w życiu dorosłego człowieka jest jedną z niewielu okazji a może i jedyną, podczas której możemy przeżyć taką fuzję z drugim człowiekiem. Są jednak pary, które rozkoszują się oddzielnymi orgazmami i obserwowaniem szczytującego partnera.
I faza ostatnia: spadek napięcia seksualnego. O ile wcześniejsze fazy były podobne dla mężczyzn i kobiet a ich przebieg i różnice w nim raczej zależały od doświadczenia i wieku partnerów seksualnych, o tyle w tej fazie przeżycia z nią związane są „rażąco” różne dla obu płci. Przy okazji ORGAZMU opisywałam, że tuż po nim, u kobiety, jeszcze przez jakiś czas energia utrzymuje się na wysokim poziomie, tak że nawet może dojść do kolejnego szczytowania bez ponownego podniecania. Potem pomalutku energia spada, kobieta „schodzi na ziemię” powoli, by stopniowo oswajać się z poza seksualną rzeczywistością. Niestety dla mężczyzn natura jest mniej łaskawa. Mowa o tych, czyli o znaczącej większości, dla których orgazm przebiega łącznie z wytryskiem nasienia. U mężczyzn tuż po tym fakcie gwałtownie spada napięcie, seksualnej uldze towarzyszy nagłe poczucie opuszczenia i zmęczenia. Mężczyźni często nie umieją się opanować i zasypiają, podczas gdy… kobieta mogłaby jeszcze przeżyć orgazm. Jeśli więc mężczyzna opuści ją w tym momencie, choćby zasypiając, kobieta jest zostawiona w trakcie miłosnego uniesienia, właściwie w trakcie stosunku płciowego, bo ten kończy się wówczas, gdy jest to koniec dla obojga partnerów, wraz z zejściem kobiety na ziemię. Prawdziwy mężczyzna towarzyszy kobiecie do końca. Nie oznacza to, że choć sam już zmęczony i nie ma ochoty na powtórkę, ma od nowa rozniecać ogień pożądania. Pieszczoty pieszczotom nierówne. Inne do podniety, inne do towarzyszenia kochance w jej powrotowi z wyżyn rozkoszy; każdy doskonale to wyczuwa.
Dla ułatwienia opisałam przebieg stosunku koitalnego. Inne rodzaje stosunków płciowych omawiam w SEKSIE ORALNYM, ANALNYM i w PETINGU.
PS. Pytacie, czy to normalne, że nasienie mężczyzny nie pozostaje w pochwie, tylko wypływa na zewnątrz. Nasienie to nie tylko plemniki, które wędrują do jajników. Cała reszta czyli jakieś 99% ejakulatu, nie wsiąka lecz wypływa z pochwy po stosunku, zwłaszcza gdy się wstanie, w końcu działa siła grawitacji :) Na tę okoliczność można mieć chusteczki higieniczne pod ręką.