„NASTOLATEK.PL czyli przewodnik po życiu nie tylko dla nastolatków, ich rodziców i pedagogów” – artykuł STREFY EROGENNE
Istnienie stref czy punktów erogennych w ciele kobiety i mężczyzny rozbudza nadzieję, że można będzie dotknąć jakiegoś tajemnego miejsca, a osoba, której pożądamy, zapragnie nas jak my jej, seksualne wrota staną otworem. Niestety mam złą wiadomość (a może jednak dobrą). Strefy erogenne, czyli obszary na ciele bardziej niż inne wrażliwe na stymulację (dotykanie, pieszczoty), czy też punkty odpowiedzialne za przeżywanie największej rozkoszy, innymi słowy - wyjątkowe skupiska zakończeń nerwowych zmysłu dotyku, „działają” tylko za przyzwoleniem właściciela. Bez jego gotowości psychicznej nie będą reagować podnieceniem, a wręcz przeciwnie, ich dotykanie może spowodować reakcję odwrotną.
Mężczyźni i kobiety mają wspólne takie obszary, ale i różnią się w tej sprawie zasadniczo. Generalna zasada jest taka, że im bliżej „środka człowieka”, jeśli wyobrazimy sobie, że jesteśmy takim kółkiem, jakie zakreślamy na śniegu czy piasku rękoma i nogami (tzw. orzeł), tym erogenność naszego ciała rośnie. Im bliżej obwodu tego koła, erogenność spada. Następną zasadą jest, że miejsca na co dzień mniej narażone na kontakt ze światem zewnętrznym, będą bardziej podatne na wywoływanie podniecenia, niż te, którymi stykamy się z ludźmi, przedmiotami, itd. Wyobraźcie sobie, że przedzieracie się przez tłum ludzi, lub stoicie w tłoku w autobusie. Te części ciała, które nie mają styczności z innymi, czyli wewnętrzne strony rąk i nóg, wszelkie zagłębienia czy „spody”, będą bardziej wrażliwe. Jeśli chodzi o wspólne punkty, kolejną zasadą jest, że wszędzie tam, gdzie skóra przechodzi w błonę śluzową, jest najbogatsze unerwienie, a więc wrażliwość - dzieje się tak przy wejściu do wszystkich otworów naszego ciała, niekoniecznie tych, które uznajemy za seksualnie przydatne.
Pierwszy kontakt seksualny w naszym życiu, to kontakt naszych ust z brodawką piersi matki. Tak, tak - seksualny, nie pomyliłam się. Bo seksualne to wszystko, co sprawia cielesną przyjemność i dąży do zaznania ulgi, a jest źródłem nieznośnego napięcia, gdy nie jest stymulowane. W naszym rozwoju jako niemowlęta i malutkie dzieci, przechodzimy pewne fazy, w których dominuje jakiś punkt naszego ciała i domaga się zaspokojenia. Najpierw jest faza oralna, a więc usta jako główny dostarczyciel rozkoszy, dzięki całemu procesowi karmienia i ssania. Potem faza analna, i wtedy naszą uwagę przyciąga odbyt, wiele wokół niego napięć i wiele z nich udaje się rozładować w czasie treningu czystości, jaki wtedy przechodzimy (nauka robienia w nocnik). Następnie przechodzimy przez fazę falliczną i wtedy skupiamy się na fallusie (penisie) lub jego braku (męski triumf!). Dopiero po tym przychodzi czas na fazę genitalną i na dojrzalsze, całościowe traktowanie siebie, swojej seksualności i ciała. Niektórzy utykają w którejś z faz, stąd szczególne przywiązanie (tzw. fiksacja) do pewnego rodzaju pieszczot i pewnych części ciała, które w tym uczestniczą, lub wręcz przeciwnie, unikanie np. z lęku przed rozbudzeniem pewnych obszarów. Dorosły, dojrzały człowiek głównie korzysta z genitaliów w celu zaspokojenia seksualnego, ale nie rezygnuje z żadnego punktu w ciele, czuje podniecenie pochodzące ze wszystkich faz rozwojowych.
Kolejnym wspólnym czułym obszarem jest linia kręgosłupa, sutki (także u mężczyzn!) i oczywiście narządy płciowe. Reszta nas różni. Jeśli ktoś chce wiedzieć, gdzie znajdują się erogenne obszary na ciele kobiety, niech ją sobie postawi nagą (w wyobraźni, no chyba że ktoś ma możliwość w realu) pod lampą, której światło pada w dół. Wszystkie miejsca zacienione będą właśnie erogennymi. Z mężczyzną jest tak, że nie przygotowany do seksu reaguje wzrostem podniecenia tylko wtedy, gdy dotyka się go w okolicach genitaliów. Dotykanie go w tych miejscach, które wrażliwe są u kobiety, ale nieco oddalone od narządów płciowych, spowoduje ku konsternacji obydwojga efekt nieco odwrotny do zamierzonego - …łaskotki. Niektórzy mówią, że łaskotki ma się tam, gdzie są nieprzetarte szlaki erogenne. Dużo w tym racji. Bo gdy mężczyzna będzie już silnie podniecony, łaskotki zamienią się w doznanie pieszczoty. Wiele kobiet próbuje podniecić mężczyznę, sądząc, że on przeżywa to tak jak one i nieco są zdziwione. Bo z kobietą jest odwrotnie. Jeśli mężczyzna zacznie pieszczoty, zwłaszcza niedoświadczonej, nie rozbudzonej jeszcze seksualnie kobiety od dotykania jej narządów płciowych, spotka się u niej z reakcją zamknięcia, usztywnienia i z chęcią ucieczki. Kobieta, zwłaszcza młoda potrzebuje sporo czasu, by otworzyć się na doznania seksualne. I jedyną właściwą miłosną taktyką jest powolna wędrówka od najmniej erogennych miejsc, ku tym coraz bardziej, czyli od obwodu do środka (patrz temat: W jakim wieku rozpocząć współżycie?, fragment o schodkach). Pieszczota mniej erogennego obszaru otwiera kolejny pod względem wrażliwości obszar. Przypominam jednak, że kobieta to nie maszyna, której wystarczy nacisnąć odpowiednie przyciski i będzie chętna i gotowa. „Przyciski” są w mózgu i żadne sztuczki nie pomogą, jeśli dziewczyna nie jest zainteresowana chłopakiem. No i pora na najczulsze miejsca, czyli narządy płciowe. Właściwie całe są erogenne, choć kilka w nich neuralgicznych punktów. Zacznijmy od mężczyzny, podobno jest mniej skomplikowany:
Bardzo wrażliwa na pieszczoty jest skóra moszny, czyli worka, w którym są jądra. Wrażliwość penisa wzrasta ku żołędzi, a najbardziej erogennym zewnętrznym punktem na ciele mężczyzny jest tzw. wędzidełko, czyli miejsce przyrośnięcia napletka (tej części skóry na penisie, która zasłania żołądź w stanie spoczynku, a w stanie wzwodu zsuwa się z niej - przynajmniej powinna) do żołędzi. Jest tam rodzaj skórnego szwu i jest on bardzo wrażliwy - stymulacja tego miejsca sprawia najwięcej rozkoszy. Wrażliwy jest również czubek żołędzi, zwłaszcza ujście cewki moczowej (i drogi nasienia). Ale mężczyzna ma jeszcze jedno wrażliwe miejsce i to w bardzo sekretnym miejscu. To miejsce „kobiece”, wewnątrz jego ciała, tak jak najbardziej erogennym u kobiety jest odpowiadające mu, ukryte głęboko miejsce pod błoną śluzową pochwy, między ścianą pochwy a odbytu lub pęcherza moczowego. U mężczyzny leży ono w okolicach prostaty i nie można się do niego dostać z zewnątrz ot tak. Najbliżej do niego od powłoki skórnej między moszną a odbytem - to bardzo wrażliwe miejsce, często pomijane i niedoceniane. Jeszcze bliżej jest przez ścianę kiszki stolcowej, co, jak nietrudno się domyśleć, jest wykorzystywane przez homoseksualistów uprawiających seks analny (nie wszyscy homoseksualni mężczyźni ten rodzaj seksu uprawiają). Domyślam się reakcji w tym momencie, ale o seksie analnym będzie oddzielna odpowiedź, która wiele wyjaśni. Jeśli chodzi o narządy płciowe kobiet, one też mają męski i kobiecy punkt erogenny. Cała okolica jest bardzo wrażliwa: wargi sromowe, przedsionek pochwy, ujście cewki moczowej, paradoksalnie najmniej wrażliwa jest ściana pochwy, z wyjątkiem pewnych punktów. Ale na zewnątrz ciała kobiety najbardziej odpowiedzialnym za przeżywanie rozkoszy miejscem jest łechtaczka. Mały organ łączący z przodu wargi sromowe mniejsze (te pokryte śluzówką - w przeciwieństwie do większych, owłosionych fałdów skóry), z tyłu wargi sromowe mniejsze nie łączą się. Można powiedzieć, że organ ten jest „pozostałością po penisie”. Jest zbudowany jak męski narząd płciowy - też ma żołądź, napletek a więc i wędzidełko, ulega wzwodowi, bo ma w sobie ciała jamiste, które przy podnieceniu wypełniają się krwią, czyli wszystko tak samo. Dziewczynki i chłopcy do 40 dnia życia płodowego niczym się z zewnątrz nie różnią. W miejscu, gdzie potem wyrośnie u chłopca penis, mają tzw., guzek płciowy, który u dziewczynek przekształci się w łechtaczkę, czyli taki mały penisek. Nic dziwnego, że podobnie odbiera bodźce, tyle że nie ma w sobie żadnego kanału, którym coś by się wydobywało. Wewnątrz pochwy jest za to miejsce typowo kobiece, trudno dostępne, jak to, odpowiadające mu u mężczyzny, choć łatwiej, bo kobieta ma pochwę, przez której ścianę można je stymulować. Zazwyczaj dzieje się tak przy koitalnym stosunku płciowym (czyli takim „normalnym”). Ten punkt (zwany też przestrzenią Grafenberga) nazwano od jego odkrywcy punktem G, co w naszym języku nie jest najszczęśliwszą nazwą. Dla porównania podam nazwę z dalekiego wschodu: święte miejsce kobiety. Punkt ten znajduje się między ścianą pochwy a pęcherza moczowego, na głębokości około dwóch palców poniżej wejścia do pochwy (mogą być indywidualne różnice) i jest wyczuwalny jako niewielka grudka. Ale część kobiet odczuwa rozkosz punktem położonym po przeciwnej stronie – między ścianą pochwy a odbytu, stąd różne kobiety lubią różne pozycje przy stosunku płciowym, w zależności od tego, który punkt jest u nich wrażliwy. I o ile większość kobiet umie przeżyć rozkosz dzięki łechtaczce, orgazm pochwowy nie wszystkim jest dostępny. Więcej o tym w temacie ORGAZM, teraz tylko tyle, że punkt głęboko w pochwie może być niedostępny, zamknięty, obwarowany różnymi napiętymi mięśniami i potrzeba wiele czasu, by kobieta zaufała i otworzyła się aż tak, by dopuścić do tak głębokiego doznania. Czasem to się nigdy nie uda, bo niektóre kobiety nie mogą pozwolić sobie na taką utratę kontroli przy mężczyźnie, ze względu na swoje doświadczenia, przeważnie te z głębokiego dzieciństwa, o których w ogóle nie pamiętają. Większość jednak, przy stałym, kochanym i kochającym partnerze, któremu można zaufać, powoli rozluźnia napięte mięśnie i rozbudza to miejsce, a potem z niego korzysta ciesząc się w pełni seksem.