„NASTOLATEK.PL czyli przewodnik po życiu nie tylko dla nastolatków, ich rodziców i pedagogów” – artykuł WAKACYJNA MIŁOŚĆ, MIŁOŚĆ NA ODLEGŁOŚĆ
To wprawdzie dwie oddzielne sprawy i ci, którzy kochają na odległość mogą być oburzeni, że ich miłość porównuję do wakacyjnej, ale…
I miłość, która przetrwa wakacje, i miłość na odległość, narażone są na długie rozstania, fizyczną odległość i kontynuację głównie przez telefon i internet. Obie też łączy obawa - czy odległość ich nie zniszczy.
Kiedyś pisało się romantyczne listy w kopertach i z utęsknieniem zaglądało do skrzynki na listy, teraz droga elektroniczna przyśpieszyła kontakt, ale nie zmieniła najważniejszej przeszkody - braku fizycznej bliskości i bezpośredniego kontaktu.
Bez względu na to, czy mowa o miłości wakacyjnej i jej szansach na przetrwanie, choćby do postaci miłości na odległość, czy o długotrwałej miłości na odległość, czy w ogóle o zakochaniu, ten tekst dotyczy wszystkich - „wakacyjną miłość” i jej konsekwencje, gdy trzeba żyć oddzielnie, można przeżyć w wieku kilkudziesięciu lat w szarym mieście, w pracy…
Wakacje to szczególny czas - czas oderwania od normalnego życia. Oddalenie od trudów codzienności i zazwyczaj niecodzienna sceneria (krajobrazy, zapachy, kolory, temperatura…) sprzyjają uniesieniom serca i ucieczce od rzeczywistości. Miłość zawsze na początku jest związana z taką ucieczką. Faza idealizacji jest niezbędna - trzeba przymknąć oczy na niedostatki ukochanej osoby, na sygnały zapowiadające kłopoty w tej relacji, inaczej nikt w nikim by się nie zakochał, nie zrobił pierwszego kroku, nie „wpadł” w związek. Dobrze jednak, gdy idealizacja nie jest zbyt wielka, bo im większa, tym z większej wysokości potem „upadek na ziemię” i większość go nie wytrzymuje, rozczarowanie jest tak duże, że związek się rozpada. Nadmiernej idealizacji sprzyja długie oczekiwanie na miłość, duży głód emocjonalny, poczucie niskiej wartości.
Nie da się ukryć - pod wpływem miłości piękniejemy fizycznie i na duszy. Nowy chłopak/dziewczyna to nadzieja na spełnienie pragnień, to cudowne złudzenie, że wreszcie zaznacie ulgi, bo wasze potrzeby zostaną zaspokojone w pełni. Dzięki temu czujecie się super szczęśliwi, a przez to stajecie się mili i dobrzy. W takim stanie ducha ujawnia się tylko słodka część osobowości. Dodatkowo zachwyt w czyichś oczach pozwala zapomnieć o własnych przywarach - staracie się być tacy, jak wasze odbicie w zakochanych oczach, wydaje wam się, że już na wieki cudownie zmieniliście się na lepsze. W tych samych różowych barwach widzicie ukochanego i w ogóle cały świat. Żyć nie umierać! Nic więc dziwnego, że niechętnie dopuszczacie do świadomości zgrzyty, rysy na pięknym obrazku i staracie się przedłużyć taki stan. Im ktoś miał w sobie większy głód miłości, bycia ważnym, zachwycającym, upragnionym, jedynym, tym trudniej mu będzie widzieć rzeczywistość i partnera takimi, jakie są. Niestety rzeczywistość jest okrutna, nie można się długo oszukiwać, jeśli jest się blisko siebie, w realnym świecie, a nie w zachodach słońca nad morzem, w obłokach wśród szczytów gór, w zacisznym namiocie lub we własnej wyobraźni, gdy ukochany/a po drugiej stronie sieci.
Wakacyjny czas i późniejszy brak bezpośredniego kontaktu to świetne warunki dla tworzenia fantastycznych wyobrażeń na temat ukochanej/go, z których w dodatku nie ma jak być wyprowadzonym z błędu, bo wiadomo - w listach i rozmowach telefonicznych można podtrzymywać złudzenia, nie ma prawdziwej konfrontacji.
Związek realny a nie wirtualny wychodzi z fazy idealizacji w fazę testowania rzeczywistości i wtedy dopiero okazuje się, czy jest to miłość czy nie. Jeśli partnerzy są w stanie przeżyć rozczarowanie, zobaczyć tego drugiego w całości, dołączyć do jego cudownych cech także te, które miewa na co dzień, niekoniecznie takie, jakie ma się w miłosnym uniesieniu, to związek ma szansę przetrwać długie lata. Jednak dla wielu, czas poznawania prawdziwego siebie i partnera oraz tworzenia związku na realnych podstawach jest tak trudny, że są w stanie przetrwać tylko fazę oczarowania, zakochują się więc wciąż od nowa. Tłumaczą to niemożnością znalezienia „tej właściwej osoby”, choć prawda jest taka, że ideału, jakiego szukają, nie ma na świecie. Inni podtrzymują złudzenia byciem w związkach wirtualnych.
Miłość wakacyjna nie jest odporna na powrót do domów, do szarej codzienności. Piękne wspomnienia wypierane są przez rzeczywistość, rozłąka sprawia, że gubicie w sobie obiekt wakacyjnej miłości. Przyczyna tego jest prosta - nie miał szans zakotwiczyć się w waszym świecie wewnętrznym, nie tylko dlatego, że zbyt krótko byliście blisko, ale przede wszystkim dlatego, że na stałe zagościć w nas może tylko ktoś realny, w całości, a nie jego jedna ze stron, wyidelizowana i mało realna. Tylko rzeczywisty człowiek, z którym łączą nas i dobre i smutne przeżycia, z którym mamy doświadczenie nie tylko dobrych chwil, ale i takie, że negatywne uczucia nie zniszczyły tej relacji, że przetrwała ona i zawody, i kryzysy, i dziejowe burze, może zainstalować się w nas na stałe i wtedy żadna rozłąka nie zniszczy tego związku (nawet, gdy fizycznie rozstaniemy się na zawsze, będziemy mieć w sobie dobre obrazy pozwalające przetrwać trudne chwile).
Dlatego też miłość na odległość możliwa jest, gdy para ma za sobą jakiś czas wspólnego życia na dobre i na złe. W innym razie, to raczej podtrzymywanie nadziei, które czasem szczęśliwie się kończy, gdy ukochani na odległość wytrzymają brak realnej bliskości i w końcu połączą się, a następnie przetrwają czas testowania rzeczywistości, konfrontacji z prawdziwym partnerem, rozczarowania i ponownego zbliżania się już jako dwie realne dla siebie osoby. Zdarza się, że to się udaje. Zależy od tego, jaką funkcję pełniła miłość na odległość. Jeśli wynikała z lęku przed realną bliskością i konfrontacją cudownych złudzeń i wiecznej nadziei ze zwyczajnym życiem, jeśli służyła podtrzymaniu swojego obrazu jako wyjątkowej osoby, ma małe szanse na przyszłość. Chyba że w trakcie partnerzy ewoluują, pracują nad sobą, dojrzewają i stają się zdolni do stworzenia związku. Jeśli jednak nie dążą do zmiany statusu ich „związku” (cudzysłów dla odróżnienia od związków, w których partnerzy wspólnie borykają się z życiem), wymyślają racjonalne powody, dla których muszą być oddzielnie, zamiast starać się to zmienić za wszelką cenę, należy podejrzewać, że ten sposób na bycie razem jest dla nich łatwiejszy (mimo deklarowania, jak im trudno), wygodniejszy, coś im załatwia. Są zresztą pary, które żyją tak całe życie i to jest ich sposób (np. marynarze i ich żony), gorzej gdy życie zmusi ich do bycia razem (np. emerytura), wtedy okazuje się, że nie umieją tego, wiecznie się kłócą lub rozstają.
Jeśli więc ktoś z was ma skłonności do wchodzenia w związki na odległość, niech pomyśli, czy przypadkiem nie boi się bliskości ze wszystkimi jej aspektami - zależnością, koniecznością liczenia się z partnerem, rezygnacją z własnych potrzeb na rzecz związku, poświęceniem, troską, z częstą obecnością, kontaktem fizycznym, ale także z kłótniami, pretensjami (jak to w życiu), wspólnymi problemami…
A co do miłości wakacyjnej: to cudowne chwile, warto jednak pod wpływem wakacyjnych uniesień nie podejmować żadnych decyzji, bo czas powrotu na ziemię jest nieunikniony!