Anna Lissewska - komentarze w artykułach

Uciekająca panna młoda / Joanna Tomaszewska / www.polki.pl

Uciekająca panna młoda

Większość stresów przedślubnych wynika z konieczności pożegnania się ze starym światem i lęku przed nowym. Mówiąc "tak", rezygnujemy z dotychczasowego obrazu siebie. - To rodzaj straty, a strata zawsze związana jest z żałobą, stąd stan depresyjny, stres - mówi Anna Lissewska, psychoterapeutka z Zespołu Pomocy Psychoterapeutycznej w Warszawie. Dlatego niektóre z nas przeżywają jedynie lekki kryzys i zaczynają szczęśliwe nowe życie. Inne przechodzą psychiczne katusze, uciekają sprzed ołtarza lub ciągle odkładają ślub na potem. Aby tego uniknąć, musimy zrozumieć źródła swych lęków. Czasami to wystarczy, by oswoić strach.

Przestraszony duch wolnej kobiety

Kilka tygodni przed ślubem Twoja wyobraźnia wariuje. Patrzysz na partnera i widzisz same wady. Czepiasz się drobiazgów. I zmieniasz Wasz udany dotąd związek w pole bitwy. - Byliśmy krok od odwołania ślubu - mówi 29-letnia Monika, dziś szczęśliwa mężatka. - Stałam się rasową jędzą. W dzień krzyczałam, a w nocy płakałam. Schudłam ze stresu 7 kilogramów. W mojej głowie pojawiały się chore myśli, że ktoś inny jest mi pisany - wspomina. Umówiła się na spotkanie z "eks". Flirtowała z kolegami z pracy. Była krok od zdrady. - Gdyby nie moja zamężna przyjaciółka, która zobaczyła, co się dzieje, straciłabym wspaniałego faceta - mówi Monika. Wiele kobiet w podobny sposób odreagowuje stres przed ślubem. I nie znaczy to, że właśnie przejrzały na oczy, a wybranek to pomyłka. Nagły apetyt na przygody, kłótliwość to reakcja przestraszonego "ja" wolnej dotąd kobiety. Bo my wcale nie różnimy się tak bardzo od mężczyzn. Nasza podświadomość także może wysyłać sygnały, że to ostatni dzwonek na udowadnianie sobie, że mamy inne opcje. By nie poddać się tym podszeptom, warto spytać, skąd się biorą. Gdy oswoimy naszą "wolną kobietę", zwariowane myśli powinny zniknąć. Jeśli tak się nie stanie, oznacza to, że źródła problemu należy szukać w naszej przeszłości. - Często nasze rozstania z poprzednimi partnerami nie były przeżyte do końca. Pozostały niewyrażone uczucia, stłumione tęsknoty. Wtedy takie myśli są sygnałem, że albo coś domaga się dokończenia, albo próbuje nam przypomnieć o sobie jakaś nasza potrzeba, która kojarzy się z innym partnerem, a nie jest realizowana z obecnym - zauważa Anna Lissewska. Samotna wyzwolonaMasz na karku trzydziestkę, a Twój partner jest prawie ideałem. Jednak, gdy on zaczyna mówić o małżeństwie, zmieniasz temat. Choć czujesz, że ten stres jest irracjonalny, nie umiesz nad nim zapanować. Tak zareagowała 34-letnia Natalia: - Wszystko było gotowe, zaproszenia były wysłane. Nagle zaczęłam się bać odpowiedzialności za drugą osobę. Wyobraziłam sobie, że mąż traci pracę, siedzi w starej piżamie, ogląda TV, a ja haruję za dwoje - mówi. Natalia odwołała ślub. Żałuje tej decyzji. Narzeczony nie pogodził się z jej wyborem. Odszedł. Jej koleżanki mają dziś mężów, dzieci. Ona jest singlem i gdzieś tam w duszy marzy o ślubie. Natalia to typ wyzwolonej, samotnej kobiety sukcesu. Jeśli jesteś jedną z nich, zamiast odrzucać kolejne oświadczyny i wracać do domu, gdzie czeka na Ciebie tylko kot, zastanów się, czego tak panicznie się boisz. Zwykle nie chodzi o partnera, finanse czy strach przed spowszednieniem. Obnoszenie się z niezależnością to sztandar na pokaz. Kobieta wyzwolona często ucieka przed ślubem ze strachu przed porzuceniem. - W ten sposób próbuje zaprzeczyć ogromnej potrzebie zależności i jednocześnie ukryć lęk związany z małżeństwem. Zwykle boi się, że mąż ją pozbawi jej "ja" i w końcu zostawi - zauważa Anna Lissewska. Unikanie podjęcia decyzji o ślubie może mieć także źródła w dzieciństwie. - Im bardziej silna i zagrażająca w naszym odczuciu była zależność od rodziców, tym większy potem strach przed zależnością od przyszłego męża - dodaje psychoterapeutka.

Po przejściach

Stoisz przed decyzją o ponownym ślubie? Już raz wyszłaś za mąż. Nie udało się. Był rozwód i smutek. Panicznie boisz się powtórki. Maltretujesz wyobraźnię scenariuszami ponownego fiaska. - Mamy pobrać się na gwiazdkę. Im bliżej tego dnia, tym większy stres. Chyba nie przeżyłabym drugi raz rozwodu - zaznacza Aneta, 30-letnia rozwódka. Ostatnio złapała się na tym, że poszukuje u obecnego partnera cech, które przypominałyby jej byłego. Jednak, zdaniem psychologów, jeśli wychodzimy za mąż po raz kolejny, musimy zaakceptować fakt, że takie obawy się pojawią. Rozwód to przeżycie traumatyczne. Wyciska piętno na naszej psychice. Gdy mamy podjąć decyzję o kolejnym związku, pojawia się chęć wycofania. Psychologowie radzą, by starać się nie walczyć z tymi myślami i próbować nie projektować ich na obecny związek. Zaakceptuj więc ich istnienie. Inaczej zrujnują Twój obecny związek. Możesz bowiem prowokować konflikty, by potwierdzić, że obawy były słuszne. - Bywa także, że pierwsze małżeństwo to wygodne alibi, by nie wchodzić w nowe. Często jest jak samospełniająca się przepowiednia. Potem już można powiedzieć: "Próbowałam i nie chcę tego przeżyć ponownie". I żyć dalej we własnym świecie zamiast w realnym - zauważa Lissewska.

Małe drobiazgi, duża depresja

A jeśli Twój problem jest bardziej przyziemny? Przeraża Cię po prostu ślub sam w sobie. Widzisz suknię i ogarnia Cię wielki strach. Formalności przyprawiają o zawrót głowy. A przed ołtarzem na pewno zemdlejesz i będą Ci się pocić ręce. Czy to znak, że coś jest nie tak? Zwykle nie. Po prostu dają o sobie znać emocje. - Ślub kończy pewien etap życia. Wszystkie drobiazgi to tylko symbole, znaki konfrontujące nas ze zmianą - zauważa Lissewska. - Depresja wynika więc z konfrontacji ze stratą, a nie z drobiazgów do załatwienia. Bez nich łatwo byłoby zapomnieć, że to ślub, a nie kolejna impreza. Tego nie da się ominąć, to trzeba przejść. By zminimalizować stres, postaraj się wyciszyć, znajdź czas na relaks. - O swoich wątpliwościach warto rozmawiać z partnerem. Ponieważ dobry związek oparty jest na szczerości. Wyrzucanie ze swojej głowy negatywnych myśli, czyli zaprzeczanie im, może prowadzić do dramatu. Bo kiedyś wyjdą na wierzch, ale spiętrzone i trudne do ogarnięcia - ostrzega psychoterapeutka. - Jeśli jednak wyczuwamy, że nasze lęki są irracjonalne, lepiej uznać, że to nasz wewnętrzny problem, i przyjrzeć mu się w gabinecie terapeutycznym. Bywa, że stres przed ślubem to krzyk naszej podświadomości, w której odkładały się sygnały o nas samych i o niemożności stworzenia przez nas normalnego związku. Partner może nie umieć nam pomóc. Po prostu nie będzie mógł tego unieść.

Joanna Tomaszewska