Jak zostać psychoterapeutą - WYWIAD Z PSYCHOTERAPEUTKĄ ANNĄ LISSEWSKĄ
Często zastanawiałam się jaką drogę musi przejść człowiek, który jest w stanie nie tylko wchłonąć i zrozumieć problemy innych, ale również im pomóc. Dlatego też zapytałam o to panią Annę Lissewską, psychoterapeutkę analityczną.
Natalia Korzec: Dzień dobry. Chciałabym uzyskać parę informacji dotyczących zawodu psychoterapeuty.
Anna Lissewska: Zacznijmy może od tego, że wiele osób nie rozróżnia psychoterapeuty od psychologa i psychiatry. Psychiatra to lekarz, który specjalizował się w psychiatrii, czyli w dziale medycyny zajmującym się rozpoznawaniem i leczeniem chorób psychicznych, na ogół stosuje farmakoterapię, czyli przepisuje leki. Psycholog skończył psychologię, czyli studia humanistyczne zajmujące się procesami psychicznymi, cechami psychicznymi i wzajemnym oddziaływaniem na siebie człowieka i jego otoczenia. Psychoterapeuta to ktoś, kto stosuje metody psychoterapeutyczne, by pomóc ludziom zgłaszającym się z problemami psychicznymi. Metody są bardzo różne, dlatego psychoterapeuta psychoterapeucie nierówny. Jeden stosuje różne techniki oddziaływania na psychikę (np. psychoterapeuta behawioralny), inny pomaga pacjentowi zrozumieć, co się z nim dzieje i dlaczego, poprzez rozmowę i interpretację (np. psychoterapeuta analityczny). Są jeszcze psychoanalitycy, których metodą pracy jest psychoanaliza, czyli analiza nieświadomych konfliktów emocjonalnych, które są przyczyną problemów. Klasyczna psychoanaliza odbywa się kilka razy w tygodniu (3-5 razy) w ten sposób, że pacjent leży na kozetce, a psychoanalityk siedzi obok, tak, że pacjent nie widzi jego twarzy. Terapia analityczna odbywa się na ogół rzadziej (1-4 razy w tygodniu) tak, że pacjent i psychoterapeuta siedzą naprzeciw siebie. Choć tak naprawdę granica między psychoterapią analityczną a psychoanalizą jest płynna.
NK: Czy aby zostać psychoterapeutą należy skończyć psychologię?
AL: Warto skończyć psychologię, bo daje teoretyczne podstawy rozumienia ludzkiej psychiki, ale po psychologii nie jest się psychoterapeutą. Dopiero po studiach kończy się, często kosztowne, kursy psychoterapeutyczne. Wielu psychoterapeutów nie jest psychologami, choć środowisko psychologów burzy się z tego powodu.
NK: Więc aby wykonywać ten zawód po szkole średniej należy iść na kurs?
AL: Żeby dostać się na szkolenie w zakresie psychoterapii trzeba mieć wykształcenie wyższe, związane z pracą w „pomagactwie”, ale najlepiej skończyć psychologię, z tego powodu, o którym już mówiłam, oraz dlatego, że najłatwiej po niej dostać się na taki kurs.
NK: Wymaganie wykształcenia wyższego jest czyimś „widzi mi się”, czy jest to czymś poparte?
AL: Jest to zapisane w przepisach dotyczących uzyskania certyfikatu. Wykształcenie wyższe jest warunkiem uzyskania wszystkich poważnych certyfikatów psychoterapeutycznych. Ma to z pewnością związek z intelektualnymi możliwościami kandydata, które ma poświadczać tytuł magistra. Bo co tu dużo mówić - ten zawód, poza odpowiednimi cechami osobowościowymi, wymaga inteligencji.
NK: Czy mogłaby mi pani wyjaśnić różnice pomiędzy seksuologiem a psychoterapeutą? Z tego co wiem, seksuolog zajmuje się kłopotami w pożyciu intymnym, a psychoterapeuta… no właśnie… on też rozwiązuje problemy, w tym również natury erotycznej.
AL: Seksuologia jest specjalizacją albo po medycynie, albo po psychologii – w zależności od tego zajmuje się problemami seksualnymi bardziej od strony fizjologii i anatomii, albo od strony psychiki. Tu także mnóstwo wąskich specjalizacji. Z grubsza różnica jest taka, że seksuolog skupia się na stronie praktycznej problemów w życiu intymnym i rzadko wnika głęboko w psychiczne ich źródła, tak jak psychoterapeuta. Żeby być seksuologiem, także trzeba skończyć odpowiednie kursy.
NK: Czym konkretnie zajmuje się psychologia kliniczna?
AL: Psychologia kliniczna dotyczy, jak sama nazwa „kliniczna” wskazuje, objawów, a także umiejętności rozpoznawania zaburzeń psychicznych i teorii ich leczenia. Dlatego jest najchętniej widzianą specjalizacją, jaką skończył kandydat na psychoterapeutę.
NK: Jakie praktyki są najchętniej widziane na starcie psychoterapeuty?
AL: To zależy, co chce się potem robić. Żeby dostać się na szkolenie, należy po studiach zacząć pracować z ludźmi, bo tylko ci, którzy mają takie doświadczenie, są przyjmowani. To trochę błędne koło, bo od kogoś, kto stara się o przyjęcie do takiej pracy, wymagana jest już jakaś praktyka. Dlatego większość późniejszych psychoterapeutów rozpoczyna praktykę na bezpłatnych stażach lub wolontariatach. Paradoks polega też na tym, że trzeba już sporo zarabiać, aby mieć za co opłacić takie szkolenie - jest naprawdę kosztowne, jak w ogóle wykonywanie tego zawodu.
NK: Co składa się na koszty szkolenia profesjonalnego psychoterapeuty?
AL: Oprócz samego szkolenia trzeba opłacać własną psychoterapię i superwizję, konferencje, seminaria i dojazdy, jeśli ktoś nie mieszka w mieście, gdzie prowadzone są profesjonalne szkolenia. Własna psychoterapia nie jest wymogiem we wszystkich kierunkach psychoterapeutycznych - jest zasadą, że im głębiej pracuje się z pacjentem, tym głębsza i dłuższa musi być terapia psychoterapeuty. Osobiście uważam, że powinno być zabronione
pomaganie ludziom bez rozpoznania własnych prawdziwych, nieświadomych motywów i terapia powinna być podstawowym warunkiem. Najdłuższą i najgłębszą pracę nad sobą muszą przejść psychoanalitycy – 4-5 razy w tygodniu psychoanalizy, często przez ok. 10 lat. Terapeuci analityczni min. 3 lata psychoterapii analitycznej lub psychoanalizy, min. 3 razy w tygodniu. Analitycy grupowi muszą mieć za sobą 4 lata własnej analizy grupowej. Natomiast behawioryści, terapeuci poznawczy nie mają takich wymogów. Koszt jednej sesji terapeutycznej zależy od częstotliwości spotkań (im częstsze, tym taniej).
Superwizja to przeważnie cotygodniowe spotkania z innym psychoterapeutą
- superwizorem, który nadzoruje pracę. Żeby być szanowanym terapeutą, trzeba brać udział w organizowanych przez różne towarzystwa psychoterapeutyczne konferencjach i udzielać się w środowisku. Takich konferencji jest kilka w roku. Seminaria odbywają się z różną częstotliwością i kosztują bardzo różnie, czasem wcale, jeśli należy się już do jakiegoś Towarzystwa.
Rzadko kiedy jakiegoś wyszkolonego psychoterapeutę stać na to, by
pracował w państwowych instytucjach, w których jak wiadomo zarabia się marnie, jeśli już pracuje - to na część etatu. Prowadzenie prywatnej praktyki to także koszt prowadzenia własnej działalności. Nic więc dziwnego, że korzystanie z pomocy profesjonalnego psychoterapeuty jest drogie.
NK: Czy nadzorować swoją pracę za pomocą superwizji należy tylko podczas kursów, na początku pracy czy podczas całej kariery w tym zawodzie? AL: Superwizować należy się przez cały czas pracy z pacjentami.
NK: Jest to niepisany obowiązek, czy pracodawca sprawdza uczestnictwo w tego typu zajęciach?
AL: Większość psychoterapeutów nie ma pracodawców, pracują na własny rachunek, ale zrzeszeni są w zespołach i stowarzyszeniach i to one narzucają taki obowiązek, o ile ktoś sam nie rozumie, że powinien poddać się superwizji bez względu na to, co na swój temat myśli.
NK: Porozmawiajmy teraz na temat różnych towarzystw. Czy ciężko jest się dostać do towarzystwa?
AL: Zależy do jakiego. Należenie do Polskiego Towarzystwa Psychologicznego lub Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego nie daje uprawnień, oznacza jedynie, że jest się zrzeszonym i podlega statutowi, a także, że się wypełnia standardy wymagane w tym zawodzie. Jeśli się tego nie robi, jest się usuwanym z Towarzystwa. Aby wstąpić do tego pierwszego, wystarczy być zarekomendowanym przez dwóch innych zrzeszonych już psychologów. Te dwa towarzystwa wydają ogólnopolskie certyfikaty i trzeba być ich członkiem, aby móc przystąpić do egzaminu. W PTPsychologicznym, żeby otrzymać licencję psychoterapeuty, trzeba mieć tytuł magistra, ukończone jedno ze szkoleń poleconych przez to towarzystwo, mieć minimum 5 lat udokumentowanej praktyki psychoterapeutycznej, być zarekomendowanym przez dwóch superwizorów i mieć skończoną psychologię, lub, jeśli się nie ma, zdać egzamin z psychologii klinicznej. Oprócz tego trzeba zdać egzamin z psychoterapii przed komisją. Obecnie trwa debata na temat monopolu Polskiego Towarzystwa Psychologicznego i Psychiatrycznego, których certyfikaty wiele instytucji (taka opinia powielana jest także przez media) uważa za jedyne obowiązujące. Miejmy nadzieję, że debata odniesie skutek, gdyż często psychoterapeuci nie mający licencji PTP, tylko specjalistyczne certyfikaty innych towarzystw, są bardziej wyszkoleni od tych, którzy je mają, a bywają traktowani jak hochsztaplerzy. Inne towarzystwa czy organizacje zrzeszają psychoterapeutów określonej metody i mają własne kryteria dotyczące przynależności. Można być członkiem zwyczajnym bądź członkiem kandydatem - jedno i drugie wymaga spełnienia pewnych kryteriów. Wymagania określone są specjalnymi statutami, ale przytaczać ich nie będę, ponieważ są one dość długie i skomplikowane. W każdym bądź razie tego rodzaju towarzystwa mają swoje szkolenia i głównym kryterium bycia zrzeszonym jest ich ukończenie lub bycie w trakcie (dotyczy kandydatów). Oprócz tego wymagana jest konkretna ilość godzin własnej terapii, superwizji i seminariów. Tak jest w towarzystwach analitycznych.
NK: Zawód psychoterapeuty to ciężki kawałek chleba…
AL: Ludzie na ogół kojarzą ten zawód z byciem obarczonym cudzymi problemami, wciąganym w czarny obraz świata pacjentów, z uleganiem ich nastrojom. To, że psychoterapeuta nie daje się na stałe wciągnąć w świat pacjenta, uznają za dowód jego nieangażowania się, trzymania dystansu, uniemożliwiający prawdziwe rozumienie tego, co z pacjentem się dzieje. Trud tego zawodu polega na tym, że z jednej strony trzeba się zaangażować, wejść w bliską relację z osobą, która przychodzi na terapię, z drugiej – nie ulegać jej wizji i zachować zdolność jasnego myślenia. Trzeba jednocześnie być z nią w relacji i być obok niej, by móc ją obserwować, rozumieć, wyciągać właściwe wnioski i dzielić się nimi. Do tego właśnie niezbędna jest własna terapia i superwizja. Jedyne zyski, jakie może mieć psychoterapeuta, to uczciwa zapłata za jego pracę i satysfakcja z postępów w pracy, choć pacjenci z powodu swoich emocjonalnych problemów nie zawsze są skorzy ją dać;)
NK: W jaki sposób mierzy się wyleczenia po zastosowaniu terapii?
AL: W książkach wyczytasz, że psychoterapia daje 30% wyleczeń niezależnie od metody. Tylko jak to zbadać? Tuż po zakończeniu niemal każdej terapii wydaje się, że jest poprawa, natomiast dopiero życie, zwłaszcza kryzysy, weryfikują te dane. Długoterminową poprawę dają metody wnikające w głębokie pokłady psychiki, a więc rozpoznające źródło problemów aż w dzieciństwie i niemowlęctwie.
NK: Z tego co mi wiadomo najpierw była pani nauczycielką biologii. Co panią skłoniło do zmiany zawodu?
AL: Nie nazwałabym tego nagłą zmianą, raczej naturalną drogą – gdy zrozumie się biologiczny mechanizm życia, przychodzi pora na chęć, by zrozumieć więcej.
NK: Co daje pani ta praca?
AL: Oczywiście pieniądze, po to w końcu się pracuje. Także satysfakcję. Psychoterapeuta to nie misjonarz pomagający ludziom z własnej potrzeby niesienia pomocy, lecz zawód jak każdy inny. Przy jego wykonywaniu nie bez znaczenia jest konieczność ciągłej pracy nad sobą, do dodatkowy zysk, jaki się ma.
NK: Czy psychoterapeuta dużo zarabia?
AL: Uprawianie tego zawodu wymaga wielu wyrzeczeń i raczej na początku nie wiąże się z zarabianiem pieniędzy, lecz z ich wydawaniem. Ale jeśli skończy się prestiżowe szkolenia i zajmie dobrą pozycję w środowisku psychoterapeutów, można z tego nieźle żyć. Nigdy jednak nie przestaje się wydawać na szkolenia i pracę nad sobą, jak w większości prestiżowych profesji. Zarabia się pod warunkiem, że się nie choruje i wyjeżdża na krótkie wakacje - tu nie masz płatnych urlopów i zwolnień, jak nie pracujesz, nie zarabiasz. Należy też pamiętać, że psychoterapia jest droga i popyt na nią zależy od stopnia zamożności społeczeństwa. Każdy kryzys w gospodarce odbija się na zainteresowaniu taką formą pomocy sobie. Nawet ktoś, kto chętnie by poszedł do psychoterapeuty, gdy ma do wyboru żyć na jako takim poziomie materialnym, czy pomóc sobie, woli dalej mieć problemy. Skorzystanie z psychoterapii wiąże się z pokonaniem silnego oporu przed zmianą, każdy więc pretekst, a finanse w szczególności, jest dobry, by psychoterapii nie podjąć. A ponieważ wyszkolonych psychoterapeutów jest coraz więcej i coraz większa konkurencja, nie zawsze można liczyć na pewny, stały zarobek.
NK: Bardzo dziękuję za rozmowę.
AL: Ja również dziękuję i mam nadzieję, że nie zraziłam chętnych do bycia psychoterapeutą :) Cóż… to zawód dla wytrwałych.