„NASTOLATEK.PL czyli przewodnik po życiu nie tylko dla nastolatków, ich rodziców i pedagogów” – artykuł ANTYKONCEPCJA
Antykoncepcja, sądząc po ilości zadanych pytań, to sztandarowy temat lekcji o miłości i seksie. W klasach piątej i szóstej po to, by pochwalić się znajomością słowa. Od gimnazjum, czy się to komuś podoba czy nie, część pytań zadają już Ci, którzy odpowiedzi chcą wprowadzić w czyn. Temat więc należy omówić dokładnie, choć częstą reakcją jest znużenie. Zwłaszcza chłopców szybko nudzi, jakby to nie była ich sprawa, tylko dziewcząt. Temat to długi i szeroki i niestety szybko dezaktualizujący się: coraz to nowsze preparaty na rynku i nowinki w fazach testów. Nigdy jednak nie przestaną być aktualne ogólne zasady:
Po pierwsze i trzeba to jasno powiedzieć: nie ma stuprocentowej antykoncepcji i decyzja o rozpoczęciu współżycia zawsze związana jest z podjęciem ryzyka o nieplanowanej ciąży. Naturze chodzi tylko o to, byśmy się rozmnażali i by zachować ciągłość gatunku. Każdy najmniejszy błąd, każde zagapienie czy procent nieskuteczności, będzie chciała wykorzystać. Nie łudźmy się - nawet najbardziej skuteczne tabletki hormonalne nie dają całkowitej pewności.
Po drugie: dobra antykoncepcja to taka, która jest dobra dla ciebie i dla twojego partnera, a czy jest dobra, musisz zadecydować sam biorąc pod uwagę, że wybrana metoda musi:
O ile dwa pierwsze punkty nie budzą wątpliwości, pozostałe trzy wymagają wyjaśnienia:
W przebieg stosunku nie ingeruje tylko antykoncepcja hormonalna, wkładka domaciczna i diafragma (krążek), która może być zakładana na 12 godzin przed. Oczywiście także metody naturalne, o ile można je nazwać metodami antykoncepcyjnymi w przypadku młodych ludzi, słabo kontrolujących popędy, gdy właśnie dopiero co odkryli uroki seksu. Pozostałe środki: chemiczne i mechaniczne przerywają namiętne chwile i mogą być dla niektórych niemiłym powrotem do rzeczywistości, zwłaszcza gdy np. prezerwatywa nie leży w zasięgu ręki albo zaaplikowanie środka chemicznego wiąże się z dyskomfortem i wstydem. Są jednak pary, dla których zakładanie prezerwatywy czy włożenie tabletki dopochwowej jest elementem gry miłosnej i świetnie się przy tym bawią. Nie można więc z góry zakładać, że jedna metoda jest lepsza od drugiej w tej kwestii.
Dlaczego metoda antykoncepcyjna musi być zaaprobowana przez obydwoje? Niektórym wydaje się, że to sprawa kobiety i rutynowe pytanie: „zabezpieczyłaś się”, załatwia sprawę. Co podejrzliwsi mężczyźni wolą sami kontrolować sytuację i bez względu na wszystko (godne pochwały w przypadku przypadkowych kontaktów seksualnych) stosują prezerwatywę, zabezpieczając się w ten sposób przed byciem „wrobionym w dziecko”. To oczywiście przykre podejście do intymnych relacji, ale i tak bywa. Jeśli dwoje ludzi się kocha i współżyją ze sobą z tego powodu, wybór metody antykoncepcyjnej jest jednym z ich pierwszych wspólnych i odpowiedzialnych wyborów. Umacnia więź między nimi. Podjęty wbrew jednemu z nich, zemści się w najmniej spodziewanej chwili. Jak wszystko, do czego zostaliśmy zmuszeni lub do czego nagięliśmy się w imię czegoś lub dla kogoś, uzewnętrzni się w postaci np. biernego oporu, lekko zauważalnej niechęci, z trudem skrywanego żalu. W seksie, gdzie najważniejsze są emocje i dominuje brak kontroli, wypłynie wbrew naszej woli i może zakłócić spontaniczne przeżywanie.
Stara psychologiczna zasada mówi, że działa to, w co się wierzy. Bo jak się w coś nie wierzy, to podświadomie się dąży do tego, by udowodnić, że ma się rację - wierzyć nie należało. Jakie to może mieć skutki w przypadku metod antykoncepcyjnych, chyba nie trzeba pisać. Nie oznacza to oczywiście, że sama wiara wystarczy i można beztrosko stosować najmniej skuteczne metody w najbardziej ryzykowne dni cyklu. Chodzi o potęgę nieświadomości i naszą mimowolną dywersję: zapomnimy połknąć tabletkę, niechcący przekłujemy prezerwatywę, źle spojrzymy na zegarek, itd., itp.
Niejednokrotnie się przekonałam, że gdy mowa o antykoncepcji, szczególnie trzeba uważać na osobiste uprzedzenia. Obiektywizm zwłaszcza w tej sprawie jest pożądany, choćby po to, by z góry nie zrazić tych, którzy z powodów np. religijnych nie uznają pewnych metod i by dać im szansę wysłuchania bez uprzedzenia o wszystkich możliwościach. Dziś je odrzucą, jutro sobie o nich przypomną. Każda metoda ma swoje ZA i PRZECIW i uczciwie trzeba o tym powiedzieć.
Gdy mówimy i myślimy o antykoncepcji, warto pamiętać, że w żadnej innej dziedzinie naszego życia, tak jak w seksie, nie ujawniają się nasze psychiczne, intymne, często nie uświadamiane na co dzień preferencje, pragnienia ale i uprzedzenia, opory oraz prawdziwe intencje. Dobór metody antykoncepcyjnej zależy od tego, co kryje nasza psychika. Upór przy jakiejś metodzie, argumenty na poparcie naszego wyboru, negowanie wszystkich „za”, jeśli dana metoda się nam nie podoba, na ogół są przykrywką dla ukrytych głęboko w naszej psychice powodów. Przykład - Upór kobiety, by jej partner stosował prezerwatywę, choć jest stałym i pewnym partnerem, nie musi wcale zależeć od braku tolerancji na inne środki. To raczej ten brak tolerancji może być wynikiem głęboko ukrytego braku zaufania do partnera, potrzeby oddzielenia się od niego nawet w czasie aktu miłosnego. Z kolei upór przy metodach naturalnych może tak naprawdę wynikać z potrzeby kontrolowania popędu, z lęku przed pójściem na żywioł: gdzie- i kiedykolwiek. Nie ma więc sensu na siłę przekonywać i walczyć, nawet gdy na poparcie jakiejś metody mamy niezbite dowody. Trzeba uszanować inność każdego, nawet jeśli kryją się za tym problemy psychologiczne.
Skuteczność poszczególnych metod mierzy się, określając, ile kobiet na sto, które stosują przez rok dany rodzaj antykoncepcji, zachodzi w ciążę. Podaje się zazwyczaj dwa wskaźniki - jeden, to liczba ciąż przy prawidłowym stosowaniu danej metody, drugi - przy nieumiejętnym. Jest to tzw. indeks Pearla. Im niższy wskaźnik tym skuteczność większa. Niestety wskaźnik ten jest przykładem braku obiektywizmu w badaniach - różne źródła podają różne liczby a te często zależą od tego, kto te badania wykonuje - zwolennicy czy przeciwnicy danej metody.
Metody generalnie są dwie: naturalne i sztuczne. I choć naturalne nie są zbyt skuteczne dla dziewcząt, które jeszcze nie mają unormowanej gospodarki hormonalnej, a młodzieńcze namiętności nie służą obiektywnemu odczytywaniu symptomów płodności czy niepłodności, bezwzględnie trzeba od nich zacząć, gdyż:
Metody naturalne opierają się na znajomości przebiegu cyklu płciowego, czyli zachodzących regularnie zmian hormonalnych w organizmie kobiety. Młodszym klasom (chociaż niewiedza na ten temat zdarza się i w starszych) warto przypomnieć, że dotyczy to tylko kobiet, mężczyźni, jeśli są dojrzali i nie są chorzy, płodni są zawsze. Zmiany hormonalne wywołują pewne objawy: występowanie różnych wydzielin z dróg rodnych, wahania temperatury, zmiany gęstości śliny, zmiany położenia szyjki macicy, czasem różne bóle.
Te objawy są wykorzystywane w rożnych metodach:
Znajomość cyklu płciowego to podstawa.
Cykl zaczyna się w pierwszym dniu miesiączki, kończy w pierwszym dniu następnej. Nigdy nie wiadomo, ile dni będzie trwał, bo jak każda dojrzała płciowo kobieta wie, nigdy nie wiadomo, kiedy na pewno zacznie się okres (zwyczajowa nazwa miesiączki). Nawet u tych bardzo regularnie miesiączkujących, zdarzają się wyjątki. Cykl płciowy zależy od hormonów a hormony od naszego układu nerwowego. Zawiadująca tym wszystkim przysadka ulega naszym emocjom. Choroby, stresy, egzamin, rozstanie, emocjonujący wyjazd, spotkanie, seks… Raz pęcherzyk Graffa pęknie szybciej, raz nie będzie mógł pęknąć o czasie. W dużej mierze zależy to od czynników psychicznych. Wg normy lekarskiej cykl płciowy może trwać od 21 do 35 dni.
W pierwszych dniach cyklu jest miesiączka, która wg tych samych norm może trwać od 3 do 10 dni. Wszystkie przekroczenia tych liczb są podstawą do pójścia do lekarza. Zresztą wystarczającą podstawą zawsze jest nasz niepokój. Krwawienie nie jest jednakowe przez wszystkie dni, a gdy się kończy, niezauważenie może przechodzić w śluz. Śluz występuje do owulacji i im bliżej niej, tym bardziej ma tendencję do tworzenia nitek. Śluzu nie należy mylić z upławami, które świadczą o jakimś stanie zapalnym lub o nadżerce szyjki macicy i są sygnałem, że trzeba zacząć się leczyć. Śluz wygląda trochę jak katar, który się ma po płaczu. Taki rzadki, świetlisty i przezroczysty. Od pierwszego dnia miesiączki do owulacji jest pierwsza faza cyklu. Ostatni dzień występowania śluzu to na ogół dzień owulacji (owulacja może też być następnego lub drugiego dnia po jego zniknięciu). Dni bezpłodne zaczynają się cztery dni po zniknięciu śluzu. Praktycznie do tego czasu współżycie zawsze jest ryzykowne, gdyż plemniki mogą przetrwać w śluzie 5 dni (niektóre źródła podają, że nawet 7 dni), a nigdy nie wiadomo, czy tym razem cykl nie będzie jednym z tych krótkich.
Metoda kalendarzowa to przeżytek. Polega na tym, że na podstawie dotychczasowych danych o długości cyklu oblicza się wg wzoru, kiedy są dni płodne. Wzoru nie podaję, bo to metoda bezsensowna. Indeks Pearla wynosi dla niej 10 - 45. To samo za siebie mówi. Nie można wyliczyć dni płodnych na podstawie tego co było. W metodach naturalnych obowiązuje zasada „tu i teraz”. Tylko obserwacja obecnego cyklu daje nam wiedzę o dniach płodnych. Na lekcjach zawsze w tym miejscu mówię: chwała tej metodzie, temu, że moi rodzice ją stosowali, zawdzięczam istnienie. Nie ma to jak namacalny dowód na poparcie naszych słów.
Metoda termiczna jest dość pracochłonna i czasem trudna do zrealizowania. Wymaga mierzenia temperatury tak, by termometr dotykał błon śluzowych, najlepiej w pochwie, ewentualnie w ustach, zanim kobieta wstanie rano z łóżka (każdy gwałtowniejszy ruch czy przejście do łazienki powoduje wzrost temperatury i zakłóca odczyt), stale o tej samej porze. Dla kogoś, kto ma kłopoty z wytrzymaniem bez sikania do rana, albo nieregularnie wstaje, jest bezużyteczna. Wartość mierzonej temperatury nanosi się na kartkę w kratkę w postaci kropek w każdym dniu cyklu. Kropki łączy się w linię i odczytuje na jej podstawie zbliżającą się owulację. Świadczy o tym tak zwany dół temperaturowy, a następnie nagły wzrost temperatury względem wartości w pierwszej fazie cyklu. To wahnięcie widoczne na wykresie mówi o tym, że po dwóch, trzech dniach od niego można się bezpiecznie kochać. Temperatura w drugiej fazie cyklu jest na wyższym poziomie, niż w pierwszej fazie. Wszystko dobrze, jeśli kobieta nie ma wahań ciepłoty ciała z innych powodów, np. przeziębienia czy bólu zęba. Wskaźnik Pearla: 6 - 20
Więcej na ten temat znajdziecie pod adresem:
www.antykoncepcja.com.pl
Metoda objawowa Bilingsa polega na obserwacji śluzu płodnego i innych objawów. Obserwacja śluzu jest bardzo prosta, pod warunkiem że nie zakłóca jej obecność spermy w pochwie lub antykoncepcyjnych środków chemicznych. Przy stosowaniu tabletek hormonalnych nie ma sensu. Jak ją stosować? Gdy dziewczyna idzie do toalety i zrobi siusiu i podetrze się papierem, siusiu wsiąka bo to woda, a śluz pozostaje na powierzchni. Gdy złoży papier na pół i z powrotem rozłoży, śluz tworzy nitki. Im trwalsze, tym bliżej do owulacji. Dodatkowo można się podpierać innymi objawami, takimi jak lekki ból jajnika, który właśnie owuluje, czy położeniem szyjki macicy. Jest podniesiona, gdy kobieta jest gotowa do zapłodnienia (zagadka: dlaczego właśnie wtedy? - odpowiedź przy omawianiu pytań płciowego).
Przytaczam użyteczny fragment z chrześcijańskiego portalu
www.mateusz.pl
:
„Podstawowy model niepłodności ustala się w dniach po miesiączce, a przed wystąpieniem zmian sygnalizujących zbliżanie się owulacji. Wskazane byłoby w tych dniach powstrzymać się od współżycia, gdyż nasienie męskie po stosunku może zakłócić obraz pojawiającego się śluzu. Śluz wytwarzany przez gruczoły szyjki macicy (pod wpływem wzrastającego poziomu estrogenów), jest początkowo mętny, lepki, kłaczkowaty; daje odczucie wilgotności. Już w takim śluzie plemniki mają szansę przeżycia. Następnie śluz zmienia się z dnia na dzień, staje się coraz bardziej obfity, przejrzysty, rozciągliwy, śliski, podobny do surowego białka jaja kurzego. Czasami może zawierać niewielkie ilości krwi. Taki śluz daje wyraźne odczucie mokrości, śliskości, naoliwienia w przedsionku pochwy. W takim śluzie plemniki mają możliwość wędrówki do jajowodów. Najbardziej dokładnym wyznacznikiem momentu owulacji jest utrzymywanie się śliskości śluzu. Ostatni dzień obecności takiego śluzu (dającego odczucie naoliwienia) nazywa się dniem szczytu lub szczytem objawu. Owulacja występuje najczęściej w dniu szczytu, albo w dniu następnym, rzadko w drugim dniu po „szczycie”. Szczyt objawu oznacza się retrospektywnie, tzn. następnego dnia, gdy śluz zaniknie lub stanie się gęsty, mętny.
W metodzie owulacji Billingsa okres płodności rozpoczyna się od pojawienia się jakiejkolwiek wydzieliny po dniach suchości lub zmiany odczucia w przedsionku pochwy z „sucho” na „już nie sucho”. Jeśli kobieta obserwuje po miesiączce niezmieniającą się wydzielinę to jakakolwiek zmiana w jej odczuciu, ilości lub jakości rozpoczyna okres płodności. Okres płodności trwa do trzeciego dnia po „szczycie”, ponieważ żywotność jaja wynosi około 1 dnia i jeszcze w tym dniu jest możliwe poczęcie. Czwartego dnia rozpoczyna się okres niepłodności poowulacyjnej, który trwa do wystąpienia miesiączki. Są to na ogół dni suchości lub występuje śluz niepłodny. U niektórych kobiet zwłaszcza tych, które mają krótkie cykle nie ma okresu niepłodności przedowulacyjnej; okres płodności rozpoczyna się od początku cyklu, gdyż śluz płodny może pojawić się jeszcze w czasie trwania miesiączki lub zaraz po niej.”
Więcej na ten temat znajdziecie po adresem:
www.mateusz.pl/rodzina
Metodę termiczną wykorzystano w urządzeniu Bioself. Jest to termometr i mini komputerek w jednym. Mierzy się nim temperaturę zachowując te same zasady co przy tradycyjnej metodzie, z tą różnicą, że aparacik sam nas poinformuje piskliwym głosem, gdy będziemy próbowały zastosować go o niewłaściwej godzinie. Daje nam margines dwóch godzin rano - tych, do których przyzwyczaimy go w pierwszym miesiącu używania. W pierwszym cyklu aparat uczy się nas - pory mierzenia i naszej temperatury. Tym samym głosem informuje nas o końcu mierzenia. Lampkami ogłasza, czy wolno się kochać czy nie, chyba że ktoś go używa, by wiedzieć, kiedy ma się kochać, by zajść w upragnioną ciążę. Gdy pali się czerwona lampka, lepiej nie ryzykować, jeśli ciąży się jednak nie pragnie. Czerwona mrugająca oznacza czas dogodny dla zapłodnienia. Lampka zielona oznacza: droga wolna, hulaj dusza, ciąży nie będzie. Z praktyki dodam, że ilość dni, gdy pali się światło zielone, jest stanowczo zbyt mała, zwłaszcza dla temperamentnych, czy wygłodniałych seksu osób.
Urządzenie do badania śliny to nic innego jak rodzaj mikroskopu badający jej gęstość, która zmienia się tak jak i śluz w zależności od fazy cyklu. Obraz na szkiełku można sobie porównać ze wzorcem i na tej podstawie podjąć decyzję. Cóż… powiedziałabym tyle, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Nasze pragnienia decydują o naszej percepcji. Obiektywizm w stanie pożądania raczej nie istnieje.
Żeby być uczciwym, dodać należy, że wiele kobiet w obecnych czasach ma zaburzenia hormonalne i zdarzają się podwójne owulacje. Młode kobiety są zawsze trochę rozregulowane, a o dojrzałości hormonalnej możemy mówić dopiero po urodzeniu pierwszego dziecka. Jeśli kobieta ma jakiekolwiek zaburzenia hormonalne, metody naturalne zawodzą.
Są one dobrodziejstwem, gdy z różnych przyczyn nie możemy lub nie chcemy stosować innych. Są doskonałym podparciem dla mniej skutecznych metod sztucznych - po prostu nie należy się kochać używając ich w najbardziej ryzykowne dni. Są też dobre dla tych par, które cieszy kontrolowanie swoich popędów. Nie są dobre dla osób, które skazane
są na seks nieregularny, choćby dlatego, że ich partner nie jest na co dzień dostępny. Też dla tych, którzy nie umieją się kontrolować, które cieszy spontaniczność i nieprzewidywalność w seksie. Dla młodych osób, które właśnie zachłysnęły się pierwszymi intymnymi chwilami są zbyt ryzykowne, żeby je stosować wyłącznie. Metody naturalne stosuje aż 22 % par w Polsce, myślę, że tak duży procent wynika z przekonań religijnych i lęków o zdrowie, ale przede wszystkim z braku wydatków finansowych i możliwości uniknięcia wstydliwego dla niektórych momentu zakupu.
Metody sztuczne dzielą się na:
Do mechanicznych środków antykoncepcyjnych zalicza się prezerwatywa, prezerwatywa dla kobiet, diafragma (kapturek dopochwowy).
Prezerwatywa, najpopularniejszy środek (wg raportu firmy produkującej prezerwatywy, stosuje go 40% polskich par), bo dostępny zawsze i wszędzie, tani, bez recepty i chodzenia do apteki, chociaż oczywiście w niej najbezpieczniej jest kupować. Zrobiła dodatkową karierę z powodu AIDS, gdyż zmniejsza ryzyko przenoszenia chorób drogą płciową. Zmniejsza, nie likwiduje - to warto podkreślić. Obecnie prezerwatywy są lateksowe, choć niektóre firmy wprowadziły niedawno prezerwatywy nielateksowe - dobra wiadomość dla tych, którzy mają uczulenie na lateks. Pytania o firmę, która produkuje najlepsze, są raczej pytaniami z gatunku „nie wiem o co pytać, więc pytam o to”, bo jak ktoś idzie kupić prezerwatywę, to kupuje tej firmy, z którą akurat dana stacja benzynowa czy drogeria ma podpisaną umowę. Najczęściej na naszym rynku sprzedawane są prezerwatywy durexa i unimila, bardzo dobre, ale nie znaczy, że najlepsze. Kupowane w aptece, jakiejkolwiek firmy, mają gwarantowaną jakość. Zgodnie z wymaganiami obowiązującymi w Unii Europejskiej prezerwatywa musi pomieścić bez szkody 40 litrów wody, wytrzymać ciśnienie 30Mpa i dać się rozciągnąć o 800%. Oszałamia asortyment, ale jeśli ktoś chce kupić np. prezerwatywę dużego rozmiaru (XXL), może mieć kłopot. Jak ze wszystkim, w sklepach jest to, co się najczęściej sprzedaje. Wszystkie dodatkowe atrakcje są wyszczególnione na opakowaniu i po prostu można sobie kupić to, co akurat podziała na fantazję. Smakowe, kolorowe, raz nawet widziałam ogłoszenie, że ktoś sprzedaje hurtem prezerwatywy z pozytywką - to bardziej chwyty reklamowe dla ciekawskich, niż mające wpływ na jakość seksu, choć czasem mogą urozmaicić grę miłosną, jeśli komuś zabrakło inwencji. Należy się wystrzegać neonowych - są szkodliwe. Nieporozumieniem są prezerwatywy z różnymi wypustkami, kolcami, zgrubieniami, mające zwiększyć doznania kobiety. Myślę, że mają być antidotum dla męskich kompleksów, bo na pewno nie są marzeniem kobiet. Nie znam osobiście kobiety, która woli się kochać z kawałkiem gumy a nie czuć jak najbardziej mężczyznę, z którym jest. Kobiety raczej wolą kondomy (tak, tak, pisze się kondom, a nie kondon) z jak najcieńszej gumy, by je jak najmniej czuć. Skuteczność prezerwatyw jest i nie jest duża. Jeśli prezerwatywa jest używana prawidłowo, jest stuprocentowa - dopóki nie pęknie, wtedy jest zerowa. Niestety zdarza się. Ratunkiem jest wtedy tabletka „po”. Wadą jest też fakt, że używa się jej w trakcie stosunku płciowego, przy największym podnieceniu, bo tylko na członek w pełnym wzwodzie można ją założyć, praktycznie tuż przed wprowadzeniem penisa w pochwę. Niektórzy mężczyźni reagują na to spadkiem podniecenia, zwłaszcza niedoświadczeni w „automatycznym” zakładaniu prezerwatywy. Trzeba pamiętać, żeby mieć ją pod ręką - wstawanie, szukanie, nie mówiąc o wyjściu do kiosku, na pewno nie wpłynie dobrze na jakość doznań seksualnych.
Prezerwatywa stała się kością niezgody między kobietami a mężczyznami. Mężczyzn, którym obojętne czy stosują prezerwatywę czy nie, jest niewielu. Uważają na ogół, że to mniejsze zło, ale dostosowują się niechętnie. Narzekają na obcisłość - aż 25% badanych uważa, że są „dość obcisłe”, a 10%, że „bardzo obcisłe”. Biorąc pod uwagę rozciągliwość prezerwatywy, raczej jest to subiektywne odczucie.
Feministki w męskiej niechęci do „gumek” skłonne są upatrywać braku odpowiedzialności i zrzucania na kobiety trudu antykoncepcji i pewnie wiele w tym racji, może jednak, jeśli to tylko możliwe, warto uszanować też męski punkt widzenia a raczej czucia. Zresztą wiele kobiet podziela tę niechęć.
Jak się zakłada prezerwatywę? Najlepiej byłoby pokazać. Niestety taki pomysł, w krajach cywilizowanych wprowadzany w czyn jako obowiązkowy na lekcjach wychowania seksualnego, u nas budzi popłoch. Ja pokazuję na wyraźną prośbę uczniów a i tak, jeśli to są uczniowie poniżej 16 roku życia, narażam się na reprymendę ze strony niektórych rodziców, którym jakaś pociecha w podnieceniu polekcyjnym o tym powie (rodzic donosi o tym nauczycielowi, wyrażając przy tym swoją dezaprobatę, nauczyciel mnie). Gdy przeczuwam, że się na to narażam, sprawę załatwiam opisowo, używając jednak prawdziwej prezerwatywy, tyle że nie zakładam jej na żaden pociągły przedmiot. W takich wypadkach to raczej nie budzi zgorszenia (oczywiście u rodziców).
A oto opis:
Prezerwatywę zakłada się jak skarpetkę taką zrolowaną jak pończocha. Najpierw na czubek penisa, a potem rozwijając rulonik aż do końca. Ważne, by końcówkę w postaci węższego od reszty dzióbka nie wciskać na żołądź, tylko pozostawić na zewnątrz, rozpoczynając zakładanie od tej szerszej już części. Ten dzióbek to zbiorniczek na spermę i by mogła się ona w nim zmieścić, musi luźno wisieć w powietrzu. Inaczej nasienie może przelać się górą. Przy zakładaniu należy uważać na paznokcie. Najmniejsza, niewidoczna dla oczu dziurka, jest otwartą na roścież bramą dla mikroskopijnych plemników. Dlatego też w ogóle z prezerwatywami trzeba się obchodzić ostrożnie, nie nosić ich luzem po kieszeniach, bo łatwo wtedy o przebicie jakimś ostrym przedmiotem. O tym, że ostry przedmiot „był w pobliżu”, świadczy brak próżni w opakowaniu. Jeśli dostało się tam powietrze, lepiej nie ryzykować używania znajdującej się w nim prezerwatywy (o tym, jak założyć prezerwatywę także na
nastolatku.pl
).
Kondom nie może być ani za mały ani za duży, bo się zsunie. Zanim zacznie się używać tej formy antykoncepcji, po prostu trzeba zrobić przymiarkę, jaki rozmiar się „nosi”. Na ogół znormalizowany i takie prezerwatywy bez trudu dostaniemy, gorzej, gdy okaże się, że wymagany jest rozmiar spoza normy. Warto wtedy kupić sobie zapas, gdy się uda gdzieś namierzyć właściwy, pamiętając jednak o terminie przydatności, bo lateks jak każda guma parcieje. Kochając się w prezerwatywie należy pamiętać, że członek po wytrysku bardzo szybko maleje, więc należy wycofać się w porę, tak by nie zostawić kondoma z zawartością we wnętrzu pochwy. Wycofując się, bezwzględnie należy przytrzymać ręką górną jego część, by temu zapobiec. Po użyciu i zdjęciu należy zawiązać go na supełek, by zawartość się nie wylała i wyrzucić do kosza na śmieci a nie do sedesu ( i nie przez okno!). Jeśli nie chce się dopuścić do tego, by go znaleźli rodzice, należy zawinąć zużyty kondom w papier i dopiero wyrzucić. Prezerwatywa jest jednorazowego użytku! Zakładanie dwóch naraz w celu zabezpieczenia się przed ewentualnym pęknięciem jednej z nich, nie jest raczej dobrym pomysłem. To jak dotykać ukochaną w podwójnych rękawiczkach. Indeks Pearla (dla pojedynczej :)) 3,9 - 13,8
Prezerwatywa dla kobiet to raczej sporadycznie używany środek. Na jej brak popularności z pewnością ma wpływ to, że nieestetycznie wystaje na zewnątrz pochwy, a jej zakładanie jest dość skomplikowane. Jest nieco grubsza od męskiej i ma specjalne pierścienie usztywniające, by dało się ją włożyć do pochwy. Jest za to dzięki temu bardziej niezawodna (indeks Pearla dziesięć razy mniejszy niż dla prezerwatywy dla mężczyzn). Produkowane są także majtki lateksowe ze specjalnym woreczkiem, który na czas stosunku wkłada się do pochwy. Trudno jednak wyobrazić mi sobie zwolenników takich majteczek :)
Diafragma i kapturek dopochwowy też nie zrobiły u nas kariery, a to dlatego, że trzeba je umieć założyć, żeby były skuteczne. W niektórych krajach są specjalnie przeszkolone pielęgniarki w gabinetach ginekologicznych, które uczą kobiety, jak to zrobić. Nie mówiąc o tym, że np. we Francji jest jeden dzień w tygodniu, w którym dziewczęta mają prawo nawet zwolnić się z lekcji, by pójść do lekarza w sprawie antykoncepcji. Jeśli ktoś miałby ochotę na ten rodzaj antykoncepcji, musi sprowadzić sobie diafragmę (lub kapturek) z zagranicy na receptę i wniosek lekarza. Kapturki są w różnych rozmiarach, należy dobrać odpowiedni przy pomocy lekarza. Są to krążki z elastycznym pierścieniem a wewnątrz z gumową błoną, które zakłada się na szyjkę macicy oddzielając w ten sposób wnętrze pochwy od macicy. Diafragmy są nieco większe i instaluje się je po prostu w pochwie. By były skuteczne, gumową błonę smaruje się dodatkowo specjalnym kremem zabójczym dla plemników. Są wielorazowego użytku, trzeba tylko o nie dbać w stanie spoczynku. Do zalet należy to, że można je założyć do 12 godzin przed stosunkiem, a więc nie ingeruje w jego przebieg. Skuteczność ze względu na niemożność w stu procentach szczelnego dla plemników zasłonięcia wejścia do macicy nie jest bardzo wysoka, należy więc używać jej omijając dni najbardziej płodne.
Nowością (też zagranicą) jest kapturek z silikonu („antykoncepcja na długi weekend”), którego można nie wyjmować przez trzy dni. Po dopasowaniu przez lekarza właściwego rozmiaru, następne można kupować w drogerii bez recepty.
Wszystkie mechaniczne środki mogą u nielicznych osób wywoływać uczulenie, a niektórzy po prostu mają na nie awersję psychiczną.
Do środków chemicznych zalicza się wszelkiego rodzaju preparaty plemnikobójcze (spermicydy): pianki, galaretki, żele, globulki dopochwowe, także kremy do wspomagania mechanicznych środków antykoncepcyjnych. Aplikuje się je głęboko w pochwę, ich działanie polega na tworzeniu bariery dla plemników. Większość zawiera nonoxynol, który niszczy lub obezwładnia plemniki. Za ich stosowaniem przemawia fakt, że można je kupić bez recepty, a także to, że większość z nich zawiera środki zabezpieczające przed infekcjami roznoszonymi drogą płciową. Dodatkowo nawilżają pochwę. Przeciw - ich skuteczność nie jest zbyt duża (ale można je z powodzeniem stosować łącznie z naturalnymi i mechanicznymi metodami), ingerują w przebieg stosunku, mogą podrażniać błonę śluzową narządów płciowych obydwojga partnerów, zwłaszcza gdy są często stosowane, a gdy kobieta nie wie, że w jej łonie doszło już do poczęcia, są niebezpieczne dla zarodka. Indeks Pearla: 2 -30
Pianki sprzedawane są w opakowaniach pod ciśnieniem i na ogół dołączony jest do nich dozownik, do którego wtryskuje się jednorazową porcję, a następnie wprowadza dozownik do pochwy i jak ze strzykawki wstrzykuje jego zawartość w głąb. Dokonuje się tego tuż przed wprowadzeniem członka do pochwy albo tak, jak jest to napisane w instrukcji.
Globulki dopochwowe potrzebują pewnej ilości czasu, by rozpuścić się i stworzyć pianę wewnątrz pochwy. Dlatego trzeba zapoznać się z ulotką, bo czas ten może być różny - zazwyczaj od 15 do 30 minut przed znalezieniem się tam plemników. To dość uciążliwe - mierzyć czas w czasie miłosnego uniesienia. Niektóre kobiety próbują niepostrzeżenie włożyć globulkę, ale wtedy muszą kontrolować partnera, by nie wszedł za wcześnie. To nie idzie w parze z seksem spontanicznym.
Metody hormonalne to nie tylko tabletki antykoncepcyjne i plastry hormonalne, choć w naszym kraju inne są niepopularne.
Zastrzyki hormonalne, które bierze się np. raz na 12 tygodni (preparat Depo-Provera), z założenia są świetną metodą, bo przez ten czas nie trzeba myśleć o antykoncepcji, pamiętać, by coś połknąć, jednak oznaczają pobranie dość znacznej dawki hormonów jednorazowo, co wywołuje dużo więcej skutków ubocznych niż pobieranie minimalnych ilości hormonów codziennie w postaci tabletki. Częste są bóle głowy, wypryski, przybieranie na wadze, nagłe krwawienia z macicy, a powrót do płodności może trwać aż pół roku. Lekarze z tych powodów niechętnie je przepisują. Jednak w przypadku, gdy kobieta ma chorą wątrobę czy układ pokarmowy (hormony połykane w tabletce tą drogą wędrują do krwi), zaleca się szczepienie. Także w przypadku, gdy kobieta nie może przyjmować estrogenów (wchodzących w skład tabletek), czyli gdy karmi piersią, ma nowotwór lub zakrzepy w naczyniach krwionośnych.
Są także implanty, póki co stosowane za granicą, wszczepiane pod skórę przedramienia w postaci pięciu kapsułek - pręcików, z których stopniowo w stałych dawkach uwalnia się do organizmu progestagen. Pręciki starczają na ok. pięć lat, potem muszą zostać usunięte spod skóry.
Testowany jest również progestagen w sprayu do nosa.
Pigułki hormonalne sprzedawane w Polsce zawierają estrogen i progestagen, lub, jeśli jest to minipigułka - tylko ten drugi. Są to chemiczne odpowiedniki hormonów kobiecych.
Tabletki mogą być jedno-, dwu- lub trójfazowe, w zależności od kombinacji dwóch hormonów. W dwu- i trójfazowych zmienia się ilość progestagenu w zależności od fazy cyklu, w jednofazowych zawartość hormonów jest stała.
Jedno- czy wielofazowość nie wpływa na ich skuteczność. Dla jednych kobiet lepsze są te pierwsze, a dla innych drugie. O tym decyduje lekarz i reakcja kobiet na dany preparat. Z reguły jednak dla młodych dziewcząt zaleca się jednofazowe, dla kobiet dojrzałych - wielofazowe.
Uprzedzenia do tabletek hormonalnych wzięły się z dawnych czasów, gdy dawka hormonów w jednej tabletce była taka, jaka teraz w całym opakowaniu. Nic dziwnego, że stara antykoncepcja hormonalna wywoływała tak wiele skutków ubocznych i tylko bardzo zdesperowane kobiety decydowały się na nią. Mity o wąsach, pryszczach i otyłości po jej stosowaniu pochodzą z tamtych, pionierskich czasów. Współczesna antykoncepcja hormonalna często stosowana jest w celach leczniczych, by unormować gospodarkę hormonalną, wyregulować cykl płciowy, pomóc z kłopotami z cerą. Dobrodziejstwem zażywania pigułek antykoncepcyjnych są krótkie, bezbolesne miesiączki, mniejsze krwawienie, które zapobiega anemii, zmniejszenie o połowę ryzyka raka jajnika i trzonu macicy, ochrona przed tworzeniem się torbieli w jajnikach i piersiach i stanami zapalnymi przydatków (zagęszczony przez działanie pigułki śluz zapobiega przenikaniu drobnoustrojów w głąb narządów rodnych).
Jak to działa? W tabletkach dwuskładnikowych hormony są tak dobrane, by oszukać organizm kobiety, że jest w pierwszych dniach ciąży. Wstrzymana więc zostaje owulacja (no bo skoro już jest ciąża…), wstrzymana miesiączka, zagęszczony śluz, żeby nic się nie dostało do macicy, zmieniona śluzówka macicy, żeby nie zagnieździła się już żadna komórka jajowa. Krwawienie występujące podczas stosowania tabletek antykoncepcyjnych, to nie miesiączka, lecz tzw. krwawienie z nadmiaru, wywołane specjalnie przez tygodniową przerwę w ich braniu. Chcąc uniknąć krwawienia, wystarczy łykać tabletki jednofazowe bez przerwy. Okazuje się jednak, że kobiety są przywiązane do tego przejawu kobiecości, jakim jest miesiączka, chociaż tak na nią psioczą. W czasach pionierskich tabletki brało się w sposób ciągły i miesiączki nie było, ale kobietom to nie odpowiadało, stąd obecny cykl: po jednej tabletce przez 21 dni, 7 dni przerwy i od nowa.
Tabletka bezwzględnie musi być przepisana przez lekarza. Na rynku jest wiele preparatów różniących się składem hormonów. Każda kobieta jest inna i wymaga „innego podejścia”. Ginekolog, który przepisuje tabletki bez wywiadu i badań, powinien wzbudzić w nas brak zaufania. Zdarza się jednak, że mimo sumienności lekarza, zażywanie pigułek kończy się nudnościami, wymiotami, bólami głowy, obrzmieniem i bolesnością piersi, stanami depresyjnymi i zniechęceniem do seksu. Czasem objawy te mijają (organizm potrzebuje czasu, by przestawić się ze swoich hormonów na sztuczne), czasem jednak trzeba zmienić kilka razy rodzaj tabletki, zanim trafi się na właściwą. Trzy miesiące to czas, który możemy dać nowym tabletkom, by nas do siebie przekonały.
Podstawową zaletą stosowania antykoncepcji doustnej jest najwyższa skuteczność: 0,2 - 2,5, pod warunkiem, że nie jest to pierwszy cykl jej stosowania i że nie jest się nałogową palaczką. U nałogowych palaczek naczynia włosowate, przez które przenikają hormony z układu pokarmowego do krwi jak i na późniejszych etapach przekazywania ich do narządów docelowych, mogą być już uszkodzone i przenikanie to nie jest stuprocentowe. To najlepszy środek antykoncepcyjny dla bardzo młodych dziewcząt, dla których szczególnie ważne jest uniknięcie niepożądanej ciąży. Jeśli współżyją regularnie, nie mają na co czekać - możliwe jest dobranie odpowiedniej tabletki, nawet w przypadku jeszcze nieregularnych miesiączek. I tu apel do dorosłych: czy się to komuś podoba czy nie, czy aprobujemy seks w młodym wieku, ci, którzy go rozpoczęli, nie będą czekać na niczyją zgodę, więc lepiej im pomóc w uniknięciu kłopotów, niż udawać, że tego nie robią i nie informować, jak mogą się zabezpieczyć.
Inną zaletą tabletek jest to, że nie ingeruje w przebieg stosunku, jeśli nie liczyć, że u niektórych kobiet może powodować suchość w pochwie i brak zainteresowania seksem. Pozostałe zalety zostały wymienione w dobrodziejstwach leczniczego działania terapii hormonalnej.
Wadą jest konieczność pamiętania, by codziennie mniej więcej o stałej porze połknąć pigułkę i skutki uboczne, różne dla różnych kobiet.
Żeby nie zapomnieć o połknięciu, tabletki najlepiej trzymać w miejscu, w którym codziennie o jednej porze zauważymy je, np. przy szczoteczce do zębów. Wtedy stanie się nawykiem, że połykamy tabletkę np. przed wieczornym myciem zębów. Na opakowaniu wypisane są dni tygodnia, tak by mieć pewność, czy tego dnia już zażyło się czy nie, dlatego warto wydłubywać tabletki spod odpowiedniego napisu. Najlepiej, gdy odstęp między połknięciem tabletek jest dwudziestoczterogodzinny, najdłużej można się spóźnić dwanaście godzin, czyli najdłuższy odstęp nie może przekroczyć 36 godzin. Ale raczej należy tego unikać, a nie stosować jako regułę. A to wiadomość absolutnie tylko na wszelki wypadek - gdyby jednak stało się i przekroczylibyśmy ten czas, wtedy należy wziąć dwie tabletki na raz. Dokładna instrukcja na taki wypadek w artykule „Zapomniałam pigułki, co robić?”. Nasz organizm tylko czeka na nasze zapominalstwo. W końcu powstrzymujemy go przed jego podstawową z punktu widzenia biologii funkcją, jaką jest rozmnażanie.
Taka beztroska w regularności brania nie dotyczy minipigułki, o której później.
Skutki uboczne długofalowego zażywania tabletek antykoncepcyjnych mogą być groźne. Wzrasta ryzyko wzrostu ciśnienia, miażdżycy tętnic, tworzenia się zakrzepów w naczyniach krwionośnych, głównie nóg. Zwłaszcza u kobiet po czterdziestce, otyłych i palących papierosy. U starszych kobiet zażywających tabletki dwuskładnikowe, wzrasta również ryzyko zachorowania na raka piersi i szyjki macicy, a także zagrożenie udarem mózgu i choć pigułki tzw. trzeciej generacji zawierają minimalne ilości głównie odpowiedzialnych za to estrogenów, to jednak ryzyko całkiem nie zostało zlikwidowane.
Różne leki mogą osłabiać działanie hormonów z pigułki: leki przeciwgrzybiczne, przeciwpadaczkowe, niektóre antybiotyki, duże dawki leków uspokajających i nasennych, preparaty z dziurawca. Należy pamiętać również o tym, że wszelkie niedyspozycje żołądkowe i jelitowe mogą zakłócić prawidłowe wchłanianie hormonów.
Minipigułka to nowość w antykoncepcji doustnej. Nazywana także POP (Progestagen - Only - Pill), czyli nie zawiera estrogenu, jedynie niewielkie ilości progestagenu. Opakowanie zawiera 28 tabletek, gdyż biorąc minipigułki nie robi się przerwy. Działanie hormonów nie jest tak radykalne. Nie hamuje jajeczkowania, nie zatrzymuje miesiączki, ale utrudnia plemnikom przedostanie się przez śluz szyjkowy i uniemożliwia zagnieżdżenie się zapłodnionego jajeczka, bo błona śluzowa macicy jest zbyt cienka. Dzięki temu ma dużo mniej skutków ubocznych i zalecana jest kobietom dojrzałym, zwłaszcza przed menopauzą, tym, które w nadmiarze produkują estrogeny, palaczkom, kobietom karmiącym i zagrożonymi chorobami układu krążenia.
Wadą jest konieczność bardzo ścisłego przestrzegania regularnego zażywania - co do godziny! Największa jej skuteczność jest po 3-4 godzinach, wiec należy ją łykać tyle czasu przed ewentualnym stosunkiem płciowym - wykonalne, jeśli ma się stałego partnera, z którym się mieszka i kocha głównie przed snem (nocnym).
Wystarczy małe opóźnienie, by przestała działać. Jest mniej skuteczna, niż tradycyjne tabletki hormonalne: 1- 4.
Tabletka poronna a nawet tabletka, którą bierze się tuż po stosunku, nie jest metodą antykoncepcyjną, dlatego o nich innym razem.
Plastry antykoncepcyjne - mechanizm ich działania jest taki sam jak pigułek antykoncepcyjnych. I tak jak one, dostępne są wyłącznie na receptę lekarską. Aby ją uzyskać (tak jak w wypadku pigułek), trzeba się zgłosić na badanie ginekologiczne i badanie piersi. Zanim lekarz wypisze receptę, powinien przeprowadzić badanie cytologiczne szyjki macicy oraz sprawdzić ciśnienie tętnicze krwi. Zwykle także kieruje pacjentki na badania laboratoryjne, pozwalające na ocenę czynności wątroby, układu krzepnięcia, gospodarki lipidowej i węglowodanowej. Gdy nie ma przeciwwskazań, przepisuje plastry i zaleca systematyczne zgłaszanie się na badania kontrolne.
Plaster ma rozmiar 45 mm na 45 mm. Można go umieszczać wyłącznie na pośladkach, na dolnych partiach brzucha, na ramionach lub barkach. Podstawowa przewaga plastrów nad pigułkami polega na tym, że nie ma potrzeby codziennego połykania leków (a więc i pamiętania o tym), że hormony trafiają bezpośrednio do krążenia krwi, dzięki temu dawki hormonów mogą być znacznie mniejsze, wątroba nie jest tak obciążona a ew. niedyspozycje pokarmowe (nudności, wymioty, biegunki) nie wpływają na wchłanianie hormonów i nie wywołują obniżenia skuteczności antykoncepcji. Pierwszy plaster przykleja się w pierwszym dniu krwawienia miesiączkowego (wyłącznie na skórę czystą, suchą, nie podrażnioną i nieuszkodzoną). Plastry należy zmieniać co tydzień, zawsze w tym samym dniu tygodnia i o tej samej porze, w dniu zmiany należy odkleić „stary” plaster i natychmiast przykleić „nowy”, ale w innym miejscu, niż był poprzedni.
I tak jak w przypadku pigułek, w każdym 28 dniowym cyklu, przez trzy tygodnie stosuje się plastry, po tym okresie następuje tygodniowa przerwa, w czasie której pojawia się miesiączka. Wykonywanie przez kobietę normalnych czynności życiowych a nawet przebywanie w saunie lub wykonywanie ćwiczeń fizycznych (np. biegi, pływanie, kąpiele, opalanie) nie zmniejsza skuteczności antykoncepcyjnej plastrów.
Poza typowymi przy antykoncepcji hormonalnej przeciwskazaniami, plastry są zalecane kobietom o wadze do 80kg (plaster jest mniej skuteczny gdy hormony muszą pokonać grubszą warstwę tłuszczu). Skuteczność tej metody - tak jak przy perfekcyjnym stosowaniu pigułek antykoncepcyjnych - jest bardzo wysoka; wskaźnik Pearla jest mniejszy niż 1,0.
Metody mechaniczno - chemiczne to wkładki domaciczne czyli tzw. spirale (nazwa pochodzi od kształtu pierwszych wkładek, chociaż współczesne też mają w sobie sprężynkę - głównie z miedzi). Niestety zastosowanie wkładek jest możliwe dopiero pół roku po urodzeniu pierwszego dziecka, wcześniej lekarze raczej nie decydują się na założenie spirali, chyba że kobieta miała wcześniej zabieg, w trakcie którego rozszerzano sztucznie szyjkę macicy. Jednym z argumentów jest właśnie to, że czasem po zabiegu, który wymagał dostania się do wnętrza macicy przez otwarcie szyki, przy ciąży dochodzi do przedwczesnego rozszerzania jej i wypadania płodu. Budzi także zastrzeżenia to, jak na śluzówkę macicy działają jony miedzi uwalniane przez sprężynkę we wkładce - tworzą bowiem lekki stan zapalny, tzw. podzapalny. I jeśli nie przerodzi się w stan zapalny, co niestety czasem u niektórych wrażliwszych kobiet się zdarza, nie byłoby w tym nic złego. Jeśli się przerodzi, stan zapalny może spowodować powikłania. Lęk przed utratą możliwości posiadania dziecka sprawia, że rzadko która kobieta i lekarz decydują się na zainstalowanie tego środka antykoncepcyjnego kobietom, które jeszcze nie rodziły. Zwolennicy wkładki twierdzą, że kobieta używająca jej zobowiązana jest do regularnych, częstszych kontrolnych wizyt u ginekologa, co najlepiej zabezpiecza ją przed powikłaniami uniemożliwiającymi później zajście w ciążę. Niemniej o wkładce mówić trzeba. Te dziewczynki, zanim się ktoś spostrzeże, mogą być matkami i z dobrodziejstwa wkładki będą chciały skorzystać. Wkładka ma bowiem kilka zasadniczych atutów, których nie ma żaden inny środek antykoncepcyjny. Gdy się ją założy, przez kilka lat nie trzeba pamiętać o zabezpieczaniu się, po prostu jest sobie w macicy i kobieta może się kochać spokojnie, kiedy tylko tego zapragnie. Poza tym nie ingeruje w przebieg stosunku płciowego, posiadając zaufanego partnera, nie ma żadnych przeszkód w spontanicznym zbliżeniu. No i jest wysoce skuteczna. Ustępuje tylko tabletkom hormonalnym. Indeks Pearla - 0,3-2.
Wkładkę może założyć tylko lekarz, najlepiej w czasie miesiączki, gdy szyjka macicy jest naturalnie lekko rozwarta. Wcześniej kobieta musi zostać gruntownie przebadana, by wykluczyć przeciwwskazania, a wymaz z pochwy i ewentualne wyleczenie infekcji, ma zabezpieczyć przed zakażeniem wnętrza macicy drobnoustrojami. Koszt wkładki i założenia jej wydaje się wysoki, jeśli jednak rozłoży się tę sumę na ilość lat zabezpieczenia, wkładka okazuje się środkiem najtańszym. Pomimo że wkładki są pięcio- a nawet siedmioletnie (wtedy poza sprężynką mają dodatkowe blaszki), lekarze zalecają nie stosować tej samej wkładki dłużej niż trzy lata. Po dwu-, trzymiesięcznej przerwie, gdy śluzówka macicy zregeneruje się, można powrócić do tego środka.
Jak działa spirala? Przeciwnicy głoszą, że zabija zarodek, poczęte życie, jest jak aborcja. Zwolennicy, że niszczy tylko plemniki, a nawet nie niszczy, tylko pod wpływem jonów miedzi w środowisku macicy urywa im ogonki i czyni niezdolnymi do zapłodnienia. Działa więc po części jak środek chemiczny, po części jak hormonalny, bo część wkładek zaopatrzona jest w uwalniany powoli hormon (progesteron, który zagęszcza śluz szyjkowy, przez co nie wpuszcza plemników i hamuje wzrost błony śluzowej macicy), po części jak środek mechaniczny, bo sama jej obecność w macicy (plastikowa literka T zajmuje całe jej wnętrze) utrudnia wędrówkę plemników i zapłodnienie. Dodatkowo zabezpieczające działanie to właśnie stan podzapalny śluzówki i, jeśli spirala zawiera zbiorniczek z hormonem - niedostateczne wyścielenie błoną śluzową, na wypadek, gdyby jakiemuś plemnikowi udało się jednak zapłodnić komórkę jajową. Nie dojdzie jednak do inplantacji takiej komórki (nie przytwierdzi się) w zmienionej śluzówce macicy, a więc nie dojdzie do ciąży. Stąd jednak częstsze zagrożenie przy stosowaniu wkładki ciążą pozamaciczną.
Powszechna antykoncepcja dla mężczyzn to niestety wciąż tylko prezerwatywy, choć od tylu lat słyszy się o próbach wprowadzenia innych środków. Stworzenie tabletki hormonalnej dla mężczyzn nie powiodło się. Implanty i zastrzyki - to najnowsza propozycja. Substytut żeńskiego hormonu płciowego - progesteronu, blokujący produkcję plemników umieszcza się w postaci cienkich pręcików pod skórę. Hormony uwalniają się przez kilka lat. Ponieważ hamują wytwarzanie testosteronu, trzeba uzupełniać jego niedobory stosując zastrzyk raz na trzy miesiące. Ilu jednak mężczyzn odważy się ingerować w swoją męskość? Z pewnością nadal chętnie przerzucać będą odpowiedzialność na kobiety, w końcu te już mają za sobą lata ingerencji w ich gospodarkę hormonalną, już im to nie takie straszne! A pomyśleć, ile kobiet zapłaciło zdrowiem (i wyglądem) za pierwsze eksperymenty z tabletkami antykoncepcyjnymi. Początki były naprawdę trudne (jedna tabletka zawierała tyle hormonów, ile teraz całe opakowanie!). Czy tylko dlatego, że trudy ciąży i wychowania spadają głównie na kobietę, mężczyźni dalej będą korzystać z biologicznych uwarunkowań kobiecej odpowiedzialności, by nie musieć przeżywać lęków kastracyjnych? Bo tak właśnie nazywają się męskie lęki, gdy w poczuciu mężczyzny zagrożona jest jego potencja seksualna, męskość, zdrowie i męska siła. A większość jest na tym punkcie bardzo uczulona i dopatruje się zagrożenia wszędzie.
Pewną niespodzianką może być, że od dawna znana jest bardzo skuteczna metoda powodująca trzymiesięczny efekt antykoncepcyjny dla mężczyzn. Ale który podda się takiej „torturze”, jak jednorazowy, dziesięciominutowy seans podgrzewania zanurzonych w wodzie jąder falami ultradźwiękowymi do 46 stopni Celsjusza? Są chętni?
Szczegółowe informacje znajdziecie pod: www.antykoncepcja.isf.pl