Halo, tu psychoterapeuta! Psychoterapia online - artykuł z 2014 roku z nieistniejącego już portalu Ciało, Umysł, Dusza

Dziś można sobie przez Internet lub telefon powróżyć, a nawet wyspowiadać się. W internecie możemy diagnozować choroby. Także skorzystać z konsultacji psychologicznej. Czy psychoterapia online może być skuteczna? Na to pytanie odpowiada Anna Lissewska, psychoterapeutka, która już od 2008 roku pomaga pacjentom za pośrednictwem telefonu i Internetu.

Anna Ławniczak: Jeszcze niedawno uznani psychoterapeuci twierdzili, że terapia przez internet lub przez telefon jest nic nie warta. A jednak istnieje sporo adresów www, pod którymi można szukać takiej pomocy. Zmienili się ludzie czy czasy po prostu wymuszają rozmaite formy kontaktu, także psychoterapeutycznego?

Anna Lissewska: Jeśli powstają nowe kanały kontaktu, to naturalne, że zaczynamy je wykorzystywać. Istnienie możliwości kontaktu na odległość daje szansę skorzystania z pomocy tym, którzy do najbliższego terapeuty stacjonarnego, z którym się mogą porozumieć, mają setki, a czasem tysiące kilometrów. Oczywiście, że psychoterapia przez Internet czy telefon nie będzie tak skuteczna jak głęboka psychoanaliza odbywająca się w gabinecie kilka razy w tygodniu. Ale dla mniej zaburzonej osoby, jeśli spełnione są pewne warunki i przestrzegany jest, tak jak w psychoterapii w gabinecie, tzw. setting, czyli niezmienne warunki prowadzenia terapii – stała godzina, dzień tygodnia, ten sam gabinet, te same warunki płacenia i regularność – z powodzeniem może spełnić swoje zadanie.

AŁ: Co to znaczy, że z takiej formy psychoterapii mogą skorzystać osoby mniej zaburzone? Czyli kto?

AL: Psychoterapia online nie jest wskazana dla osób psychotycznych. Brak bezpośredniego kontaktu sprawia, że tacy ludzie są dużo bardziej narażeni na rozwinięcie fantazji uniemożliwiających terapię, np. na temat terapeuty, którego nie widzą dobrze, nie mogą zlokalizować w bezpiecznym miejscu.

AŁ: Osoby psychotyczne czyli…

AL: Takie, które reagują na trudności w życiu i nadmiar napięcia psychozą, np. urojeniami, manią/depresją, izolacją, czyli tracą kontakt z rzeczywistością. Dlatego dla nich konieczna jest rzeczywistość terapeutyczna dużo bardziej „naziemna”. Poza tym takie osoby na ogół wymagają leków, prowadzenia równocześnie psychiatrycznego i psychoterapeutycznego. Terapia online może też być nieodpowiednia dla tzw. osób z pogranicza i głęboko narcystycznych - z powodu ogromnych trudności z tworzeniem więzi. Z terapeutą nieobecnym ciałem będzie im jeszcze trudniej. Osoby z pogranicza dodatkowo mogą mieć w kontakcie wirtualnym większy kłopot z ogarnięciem się, skoncentrowaniem. Jednak w przypadku pacjentów narcystycznych i borderline nie przesądzałabym, bo każdy, mimo podobnego rozpoznania, jest inny.

AŁ: Kto najczęściej korzysta z terapii online?

AL: Emigranci i osoby mieszkające daleko od dużych miast. Sporo ludzi z tzw. inteligencji wyprowadza się ostatnio z miasta na wieś. Jeśli potrzebują pomocy, mają wtedy utrudniony dostęp do niej, albo finansowo nie stać ich i na terapię, i na dojazdy.

AŁ: A czego terapia online wymaga od terapeuty?

AL: Myślę, że ważna jest wiara terapeuty w tego rodzaju terapię, o co łatwiej, gdy jego motywacja wynika z podobnych powodów co pacjenta. Wtedy nabiera się zrozumienia dla takiej formy terapii i nie koncentruje się jedynie na nieświadomych powodach dla których ktoś dokonał wyboru właśnie terapii online (ucieczka od bezpośredniego kontaktu, lęk przed bliskością, chowanie się za monitorem z różnych powodów). Ja wylądowałam z dala od Warszawy, gdzie do tej pory pracowałam w gabinecie. Na prowincji nie ma zbyt wielu pacjentów traktujących psychoterapię nie jako doraźną pomoc, lecz coś, co wspiera ich rozwój, a więc musi trwać długo. Jestem wykwalifikowanym terapeutą, który zainwestował mnóstwo w ten zawód i nadal inwestuje. Szkoda by było zniweczyć ten wysiłek i ograniczać wykorzystywanie swoich umiejętności jedynie dla niewielu zmotywowanych pacjentów w gabinecie w Olecku. Znając realia osób żyjących daleko od dużych ośrodków, w których dobrze wyszkolonych psychoterapeutów jest do wyboru do koloru, daję szansę takim jak ja – rozrzuconym po świecie.

AŁ: Jak wygląda terapia online? Gdzie szukać terapeutów?

AL: Psychoterapia on-line to pojęcie szerokie tak jak psychoterapia w ogóle. Skupmy się na terapii, którą ja prowadzę i mam w niej sześcioletnie doświadczenie. Tylko za taką mogę odpowiadać, twierdzić że jest skuteczna. Terapeutów trzeba szukać oczywiście w internecie. Towarzystwa psychoterapeutyczne i portale zrzeszające psychoterapeutów są nadal nieufne wobec terapii online i nie chwalą się tym, że ich członkowie ją prowadzą, choć znam zacnych psychoanalityków, którzy to robią.

AŁ: Na czym polega terapia u ciebie?

AL: Po kilku konsultacyjnych rozmowach, jeśli uznam, że osoba zgłaszająca się ma szansę skorzystać z mojej pomocy, umawiam się na pracę długoterminową. Rozmawiam przez Skype lub Zoom, ale na wypadek słabego połączenia mam pod ręką telefon i tego samego oczekuję od pacjenta. Rozmowa psychoterapeutyczna wymaga bardzo dobrej jakości dźwięku, opiera się na dobrym rozumieniu słów, słyszeniu intonacji, nastroju, choć pacjent ma powiedziane również, że musi zgłaszać te emocje, których mogę online nie dostrzegać – np. łzy w oczach. Jak widać taka terapia wymaga dużo większej współpracy, chęci ze strony pacjenta by nie pomijać wielu rzeczy, a także po jego stronie jest dbałość o warunki, w jakich z psychoterapii korzysta. Rozmawiam, tak jak w gabinecie, 50 minut, i nie widzę różnicy w głębokości poruszanych tematów. Może nawet być tak, że niektóre sprawy łatwiej poruszyć, gdy się nie widzi obserwującego oka terapeuty. Choć ono nadal jest. Ale nie w sensie ocennego oka, tylko czujnego. Prawdą jednak jest, że pewne elementy więzi nie mogą zaistnieć. Dlatego ja swoich pacjentów namawiam do odwiedzin co jakiś czas w gabinecie. Ludzie z emigracji przyjeżdżają średnio raz na rok, ale to starczy, by zmienić rodzaj kontaktu.

AŁ: Ciekawa jestem jak wygląda pierwsze spotkanie z pacjentem znanym tylko z internetu i dla niego, i dla terapeuty?

AL: Odbywa się przy okazji odwiedzin w kraju i jest to bardzo silne przeżycie dla obojga. Na ogół zostawia po sobie niedosyt. Chciałoby się w czasie tego spotkania tak wiele, ale to wciąż 50 minut.

AŁ: Czy nie jest to zbyt trudne dla osób, które bardzo źle znoszą rozstania?

AL: Pacjenci w zależności od osobowości, od swojej problematyki mogą różne rzeczy chcieć zrealizować w czasie takiego spotkania – np. przypodobać się, zrobić wrażenie, albo właśnie dystansują się, by nie cierpieć, gdy przyjdzie się rozstać. Potem oczywiście jest to szeroko omawiane w czasie kolejnych rozmów już online. Takie spotkanie bardzo zbliża.

AŁ: A jak technicznie wygląda terapia online? Jaki rodzaj umowy zawierasz? Ile to kosztuje? Jakie są formy płatności?

AL: To zależy od warunków, jakimi dysponuje psychoterapeuta. Ja, z racji miejsca zamieszkania, nie mam bardzo szybkiego internetu więc podpieram się telefonem stacjonarnym. Gdy jestem raz w miesiącu w Warszawie, wtedy widzę się z tymi pacjentami, dla których to jest możliwe, w gabinecie. Gdy pracujemy online pacjent dzwoni o swojej godzinie. Płatność jest na konto przelewem raz w miesiącu na koniec za tyle sesji, ile wypadało w danym miesiącu niezależnie od tego, czy zadzwonił czy nie. Ja jestem pod telefonem/przed komputerem o umówionej godzinie niezależnie od tego, czy ktoś odwoła sesję czy nie – nikt nie jest na tyle omnipotentny, żeby być pewnym, czy na pewno nie będzie mnie potrzebować i dlatego jestem do dyspozycji zawsze o stałej porze. To taki pewnik, jak w terapii w gabinecie, że terapeuta jest do dyspozycji kiedy się umówili, że będzie.
Koszt sesji zależy od terapeuty i od częstotliwości rozmów w tygodniu. U mnie w tej chwili konsultacja online kosztuje tyle, ile terapia w gabinecie w Olecku.

AŁ: A jaka zwykle jest częstotliwość rozmów? Raz w tygodniu czy częściej?

AL: U mnie raz lub dwa, bo dwa dni w tygodniu mam przeznaczone na taką formę pracy, natomiast może być i częściej, choć moim zdaniem zbyt duża częstotliwość bez bezpośredniego kontaktu może nie być wskazana.

AŁ: Czy przez Internet można dotrzymać kontraktu, jaki zawiera się z psychoterapeutą? W sieci łatwiej zniknąć bez do widzenia.

AL: Terapia online wymaga większej dyscypliny i od pacjenta, i terapeuty. Łatwiej jest, kiedy nas nie widzą czy widzą tylko głowę, nie być „zwartym i gotowym”. Popijać herbatkę, zerkać do skrzynki mejlowej czy odpowiadać „na boku” na esemesy. Kiedy umawiam się z pacjentami mówię o tym, że picie i jedzenie jest niedozwolone podczas sesji, ważne jest zapewnienie sobie absolutnego skupienia i nie rozpraszanie się, ale im bardziej zaburzony pacjent, tym trudniej mu te warunki spełnić. A ja nie mam takiej kontroli jak w gabinecie. Co do znikania, to myślę, że jest równie łatwe, gdy pracujemy w bezpośrednim kontakcie, w gabinecie. Mnie częściej zdarza się, że pacjenci przerywają terapię bez pożegnania w realu niż online. W realu znikają lub piszą smsy i nie odbierają potem komórki, bo przyjść, skonfrontować się z terapeutą, powiedzieć mu w cztery oczy wymaga odwagi. Ci, którzy kontaktują się ze mną online, zawiadamiają mejlem. To bardziej „ludzka” forma niż SMS, ale przede wszystkim, gdy ktoś napisze, terapeuta ma szanse wyjaśnić, dlaczego ważne jest, by jednak jeszcze porozmawiać o tej decyzji. Poza tym w umowie, tzw. kontrakcie, zawsze mówię pacjentowi, że gdy będzie nagle chciał odejść, to co najmniej przez trzy spotkania musimy o tym porozmawiać, by rozpoznać wszystkie, także nieświadome motywy. Najważniejsza jest jednak diagnoza na początku kontaktu z pacjentem - w czasie konsultacji terapeuta stara się rozpoznać, czy jest to pacjent, który potrafi tworzyć więź z drugim człowiekiem, czy nie. Jeśli nie, może to zaważyć na odmowie przyjęcia na terapię. Jeśli psychoterapia zostanie podjęta, trzeba mieć wciąż w głowie, że więź tego pacjenta z terapeutą będzie cały czas zagrożona i wtedy praca głównie jest nastawiona na trudności w budowaniu więzi i na sygnały o zerwaniu.

AŁ: Mówisz, że terapia polega w dużej mierze na stworzeniu więzi i relacji z psychoterapeutą. Czy w terapii online następuje coś takiego jak w internetowych znajomościach? Czy terapeuta i pacjent przeżywają czasem rozczarowanie sobą kiedy spotkają się w realu?

AL: Nie, choć rozczarowanie to niezbędny element w terapii jak w każdym związku. Natomiast nie ma tu tego, co w znajomościach internetowych, że pewne aspekty relacji czy danej osoby są ukrywane, pomijane mniej lub bardziej świadomie przez obie strony. Od tego jest wykwalifikowany psychoterapeuta, by wyłapywać niuanse, które świadczą o zafałszowanym obrazie danej osoby i o tym właśnie rozmawia się. Psychoterapia analityczna to w ogóle wyłapywanie przejawów nieświadomych treści i głównie odbywa się ono poprzez słowa oraz opowieści z nich budowane. Dlatego szczególnie taka psychoterapia, oparta na słowie, jest możliwa w formie online.

AŁ: Jakie problemy najczęściej sygnalizują ludzie, którzy zgłaszają się online?

AL: Nie widzę różnicy między problemami osób zgłaszających się do gabinetu, a online. To na ogół trudności w relacjach z ludźmi, zwłaszcza bliskimi oraz kryzysy różnego rodzaju.

AŁ: Także wśród ludzi na emigracji?

AL: Oczywiście tu wkrada się element nieodnajdywania się w obcej kulturze, brak zakorzenienia. Ale jak to w psychoterapii analitycznej, rozmawia się też o przyczynach takich decyzji, o tym, co znaczą, co miały zmienić i o nieuchronnym rozczarowaniu, jeśli emigracja miała być ucieczką od siebie czy poszukiwaniem idealnego życia.

AŁ: Jakie przesłanki wskazują, że terapia jest skuteczna?

AL: To zależy od osoby. Wbrew pozorom nie chodzi o te cele, które wyznacza sobie pacjent na początku terapii, bo często albo są nierealistyczne, albo chodzi mu o wzmocnienie prymitywnych mechanizmów obronnych lub jeszcze większe zaprzeczenie swojemu prawdziwemu ja. Ludzie chcą na przykład jeszcze bardziej eliminować ze swego życia emocje. Albo osiągnąć stan, w którym jeszcze lepiej będą zaprzeczać temu, że są tylko ludźmi. Myślą, że psychoterapia sprawi, że nie będą przeżywać trudnych emocji, w związku zapanuje sielanka, a oni będą szczęśliwi tzn. będą doświadczać tylko przyjemnych stron życia, że przestaną mieć problemy. To wszystko złudzenia i brak zgody na realny świat. Celem psychoterapii analitycznej jest zwiększenie kontaktu pacjenta z rzeczywistością, zarówno tą zewnętrzną jak i wewnętrzną, pomoc w rozwoju, a więc w osiągnięciu dojrzałości emocjonalnej i dopiero z tego płynie poprawa jakości życia i tworzenie dojrzałych związków z ludźmi. W terapii widać to po tym, jak pacjent traktuje psychoterapeutę, jak ewoluuje ich związek i czy pacjent jest gotowy do zakończenia terapii, tak jak młody człowiek do odejścia z domu. Do odejścia, a nie ucieczki.