Anna Lissewska - NASTOLATEK.PL

„NASTOLATEK.PL czyli przewodnik po życiu nie tylko dla nastolatków, ich rodziców i pedagogów” – wskazówki dla rodziców i pedagogów na temat HOMOSEKSUALIZM

Wiedza na ten temat w artykule HOMOSEKSUALIZM

Homoseksualne lęki, choć większość nic o tym nie wie, ma każdy (poza świadomymi swojej orientacji homoseksualistami). Przerażenie, że może się okazać, iż ma się impulsy seksualne do osób tej samej płci oraz „co się ze mną stanie, gdy się wymkną, a ktoś na nie odpowie” czynią trudnym mówienie na ten temat. Wrogość czy obrzydzenie, jako reakcja na lęk, wymykają się spod kontroli. Jakże często słychać wypowiedzi, zwłaszcza mężczyzn: „ja do homoseksualistów nic nie mam, ale wolałbym nie mieć ich blisko siebie, jakoś się wtedy głupio przy nich czuję”, „homoseksualizm męski to takie jakieś nieestetyczne, co innego w wydaniu kobiet…”. Heteroseksualne kobiety za to chętniej przebywają w towarzystwie homoseksualnych facetów niż wśród lesbijek. Nawet najbardziej tolerancyjne osoby łapią się na myślach „to jednak nienaturalne”, „tylu fajnych facetów się marnuje”, czy czują zażenowanie widząc, jak mężczyźni okazują sobie czułość. Im bardziej zdajemy sobie sprawę z takich uczuć i z tego, o czym one świadczą, tym większa szansa na prawdziwą tolerancję i swobodę w rozmowie o tym. Warto dodać, że trudność rozmawiania na ten temat z aktywnymi seksualnie homoseksualistami wynika z kolei z ich heteroseksualnych lęków. Często zachowują się irracjonalne, jakby ktoś chciał im odebrać prawo do bycia homo, jakby musieli bronić za wszelką cenę swojej orientacji. Niektórzy dość agresywnie reagują na uwagi o psychologicznym jej źródle, chcą, by wszyscy uznali raz na zawsze, że tacy się urodzili, takie mają geny, to biologia, jedna z dwóch opcji, tyle że mniejszość, więc równe prawa. Rzadko który gej czy lesbijka są otwarci na badanie swoich seksualnych skłonności, przyglądanie się im pod kątem swojego rozwoju, dziecięcych doświadczeń, mechanizmów obronnych, tak jak rzadko który heteroseksualista ma odwagę badać swój homoseksualny aspekt. Stąd, gdy w starszych klasach, gdzie ta kwestia nie jest już tylko ciekawostką o inności, ale dotyczy bezpośrednio młodych mężczyzn, spotkać się można z agresywnym odbiorem. Istnienie homoseksualnego aspektu w każdym z nas, częstotliwość występowania orientacji homoseksualnej w populacji, wskazująca na wysokie prawdopodobieństwo, że któryś kolega może ją skrywać, albo co gorsza, nie zdawać sobie sprawy, że ją ma, chwiejna tożsamość nastolatka nie dająca pewności (tej emocjonalnej a nie deklarowanej), jak to naprawdę jest z jego seksualnością… To wszystko każe na wszelki wypadek walczyć z niewidzialnym wrogiem, agresywnie odpychać nawet słowa sugerujące taką możliwość. Można zauważyć, że szczególną agresję wobec homoseksualizmu wykazują chłopcy z grupy klasowych przywódców. Pod maską macho kryją sporo lęków, niepewności co do swojej męskości, zresztą tej maski, jak każdy macho, właśnie do tego potrzebują. Homoseksualizm kojarzy się z byciem niemęskim, tymczasem wielu mężnych sportowców, filmowych supermanów, idoli kreowanych na bożyszcze kobiet, to geje. Dopiero śmierć niektórych z powodu AIDS wywlekła na światło dzienne ich prawdziwą orientację seksualną. Sugestia, że „mocna gęba”, chamskie zachowanie i bicepsy nie odsuwają podejrzeń, jeszcze bardziej zwiększa agresję. Cóż, mechanizmy obronne mają to do siebie, że tym silniej zwierają szeregi, im bliżej niebezpieczeństwo ich rozbicia. Dlatego trzeba robić swoje, mówić do tych, którzy słuchają. Tych, którzy się boją, przyjąć z dobrodziejstwem inwentarza. Czasem największą sztuką jest przejść obok i darować sobie chęć zmiany.
Inną ważną sprawą są nastolatki, których rodzice z niepokojem odkrywają w przeglądarkach używane linki do gejowskich stron www lub ukryte głęboko w szufladach czasopisma dla gejów. W tym samym czasie inni rodzice zaniepokojeni ilością wirusów, które atakują domowy komputer, docierają do ich źródła – zwykłych stron pornograficznych, które ktoś otwierał pod ich nieobecność. Niepokój pierwszych jest niewspółmiernie większy. O ile ci drudzy muszą się uporać z informacją, że ich syn/córka zaczyna interesować się seksem, o tyle pierwsi z bólem serca kontemplują możliwość, że ich dziecko jest homoseksualne. Zaniepokojeni pytają z anonimowych adresów, czy fakt, że ich dziecko otwiera takie strony, oznacza, że… Nastolatki to ciekawskie istoty, w fazie eksplorowania świata. Gejowska strona to super odkrycie. Jeśli jednak ktoś odwiedza ją regularnie, podejrzenia mogą być słuszne. I choć w tym wieku tożsamość i orientacja seksualna dopiero się stabilizują, nie oszukujmy się – to długotrwałe zainteresowanie świadczy o tym, że trafiło na podatny grunt. Heteroseksualisty nie da się przerobić na geja, ani na odwrót. Choć ci, w których, jak z głębokiego snu, obudził się homoseksualizm, jeszcze długo mogą próbować być „normalnymi facetami” (czy kobietami) i starać się wchodzić w heteroseksualne związki, by udowadniać sobie, że problem homo ich nie dotyczy. W końcu jednak odkrywają, że hetero to jednak nie TO. Jeśli są to osoby, dla których płeć obiektu seksualnego nie ma znaczenia (biseksualiści), świat gejów czy lesbijek może ich uwieść, uwieść może ich też ktoś, seksualnie. Jednak idea promowania homoseksualizmu, pogląd, że „panoszenie się homoseksualistów”, „kłucie w oczy normalnych ludzi”, parady, jawność, akceptacja, naraża niewinną dziatwę i może namieszać im w głowach, indoktrynować je, to fatalne nieporozumienie. To tak jak z karczmą i kościołem (niezbyt fortunne porównanie, bo z dwóch opcji występujących w przysłowiu homoseksualiście przypada ta zła, ale oczywiście chodzi o przesłanie przysłowia a nie przyrównywanie homoseksualizmu z zepsuciem) – bliskość karczmy nie zagraża cnotliwemu. A skoro kościół może odmienić pijaka, to czy można homoseksualistę naprowadzić na „właściwą drogę”? Taką mają nadzieję niektórzy rodzice, gdy odkryją, że ich dziecko jest lesbijką lub gejem. Szukają potwierdzenia, że homoseksualizm to choroba, którą można leczyć. I niestety niektóre „autorytety moralne” taki pogląd serwują. Tymczasem lata doświadczeń na polu wszystkich rodzajów psychoterapii, także najgłębiej drążącej psychikę psychoanalizy, jasno wskazują, że nawet jeśli homoseksualista zrezygnuje z realizowania homoseksualnego popędu, nie stanie się szczęśliwym hetero, lecz depresyjnym, pozbawionym radości z życia, wyjałowionym ze wszelkich impulsów, człowiekiem. Czy chciałby tego jakikolwiek rodzic dla swojego dziecka?
Jednak warto, by dziecko, które odkryło swoją homoseksualną orientację, miało możliwość skorzystać z pomocy psychoterapeuty. Do tej pory psychoanalitycy spierają się, czy pewne zaburzenia osobowości współistnieją z homoseksualizmem, czy też osoba o tej orientacji ma tak utrudnioną drogę rozwoju, że o zaburzenie nietrudno. Na pewno nie ma lekko i pomoc by się przydała, ale nie w celu przerobienia na hetero, lecz w upewnieniu się co do swojej tożsamości seksualnej, uporaniu się ze swoim odkryciem, zaakceptowaniu go, poradzeniu sobie z reakcjami otoczenia oraz pokusami, które są dużo większe z racji dostępności tej samej płci - nastolatki płci przeciwnej długo wstydzą się siebie, ukrywają nagość i przez to nie „kuszą” się nawzajem, zanim są gotowe do radzenia sobie ze swoimi seksualnymi impulsami, tymczasem wśród własnej płci na ogół nie wstydzą się rozbierać, homoseksualny nastolatek ma w związku z tym poważne trudności z poradzeniem sobie z napierającymi pragnieniami.
Matki są bardziej tolerancyjne, martwią się, bo wiedzą, co oznacza być homo w naszym społeczeństwie, a pragną szczęścia dziecka. Wielu ojców jednak wpada w szał, myśli, że krzykiem i pasem wyperswaduje dzieciakowi głupotę, albo obraża się, przestaje odzywać, skazuje na emocjonalny ostracyzm, wyklucza z rodziny. Jak to rozumieć? Ojcowie, zwłaszcza gdy chodzi o synów, nie są w stanie pogodzić się, że przedłużenie ich ja, połowa genów, syn na podobieństwo ojca, ma w sobie niedopuszczalny element, „jakąś zgniliznę”, „najgorsze co można sobie wyobrazić”… Odrzucając dziecko, wyrzekając się go, mają nadzieję wyeliminować wszelkie podejrzenia co do ich udziału w tej sprawie. On - ojciec nie ma z tym nic wspólnego, to nie z jego lędźwi to dziedzictwo. Trudno zresztą dociec, co jest przyczyną, co skutkiem. Skoro chłopak jest homoseksualny, duże prawdopodobieństwo, że brakowało mu miłości ojca, że ojciec zawsze był kimś obcym, odrzucającym, nie akceptującym i to właśnie ta tęsknota do niego popycha syna w ramiona innych mężczyzn. Teraz ojciec ma przynajmniej usprawiedliwiony pretekst, by ujawnić wprost swój niechętny stosunek do syna. Jak widać nie tylko w rodzinach, ale i na arenie politycznej, taki stosunek do homoseksualizmu nie jest domeną ciemnych i zacofanych. Wydawałoby się wykształceni, inteligentni ludzie zachowują się podobnie i pociągają za sobą rzesze nie rozumiejących, wystraszonych tą „anomalią w ludzkim świecie”, stworzonym przecież na podobieństwo Boga… Na szczęście w cywilizowanym świecie stosunek do homoseksualistów zmienia się, z roku na rok zwiększa się ilość krajów uwzględniająca równość par homoseksualnych i heteroseksualnych, są tacy, którzy dostrzegają korzyści płynące z tolerancji i różnorodności społeczeństwa, także ekonomiczne. Ale jeszcze nie u nas. Nic dziwnego, że rodzice dostrzegający homoseksualne skłonności swoich dzieci są przerażeni, że na taki świat je wydali, są pełni obaw, czy ich dziecko odnajdzie na tej trudnej drodze szczęście. A prawda jest taka – im więcej tolerancji i akceptacji znajdzie u nich, tym mniej straszny mu będzie pruderyjny, homofobiczny świat na zewnątrz i tym większą ma szansę na stworzenie szczęśliwego związku z innym gejem czy lesbijką. Dorośli, którzy widzą te zmagania, zawsze mogą polecić jedną z organizacji pomagających homoseksualistom, np. „Stowarzyszenie Lambda”, które ma siedziby w różnych miastach Polski (np. Lambda Warszawa) czy wspomnieć o telefonie zaufania Lambdy. Oferują tam pomoc nie tylko homoseksualistom, ale i biseksualistom, transeksualistom, ich rodzinom i przyjaciołom.

105 pytań na 6159 w ogóle co stanowi 1,70%