Różnice

Różnice między wybraną wersją a wersją aktualną.

Odnośnik do tego porównania

Nowa wersja
Poprzednia wersja
Ostatnia wersja Następna rewizja po obu stronach
moja_wina [2013/10/10 23:02]
127.0.0.1 edycja zewnętrzna
moja_wina [2016/02/01 12:58]
admin
Linia 10: Linia 10:
  
 **Anna Lissewska**: Bo przez ostatnie dwadzieścia, może nawet więcej lat mówiąc o poczuciu winy przywoływaliśmy głównie przykłady ludzi, którzy dokopują sobie przy każdej okazji. Kiedy coś im się nie uda, w sobie upatrują całego zła. Mówią lub myślą: to moja wina, jestem beznadziejna, do niczego. Sobie przypisują całą odpowiedzialność za cudze samopoczucie i obwiniają za złe spojrzenie czy krzywy uśmiech kogoś, na kim im zależy. Ich mantrą jest: jestem bezwartościowy, zawsze muszę coś zepsuć, już taka jestem, tak widać musi być ect. Wiele szkół psychologicznych takie właśnie działanie nazywa poczuciem winy i uznaje, że jest złe i niekonstruktywne. Ale dobijanie siebie, które wiele osób uprawia, nie jest prawdziwym poczuciem winy. Przeciwnie, wręcz przed nim chroni. Bo jeśli jestem beznadziejna i nic nie warta, to nie ma sensu zastanawiać się nad tym co robię. To chroni przed zobaczeniem jak bardzo źle się zachowałam i poczuciem głębokiego wstydu oraz żalu. Kiedy się totalnie skrytykujemy i przylepimy sobie stempel beznadziejności nie zobaczymy, jaki jest nasz rzeczywisty udział w tym, co nam się wydarza. Za to pozwala nam żyć w złudnym przekonaniu o swojej wyjątkowej roli i wszechmocnym wpływie na świat. Co z tego, że złym, ważne, że tak wiele od nas zależy. Piętnowanie zaś poczucia winy sprawiło, iż wielu ludzi uważa, że w ogóle nie musi się czuć winnym za nic. To niezwykle niszczące nastawienie. Sprawia, że nie wyciągają żadnych wniosków z tego, co robią. Nie naprawiają wyrządzonych krzywd. Trudno z nimi żyć, bo wciąż niszczą swoje relacje i często siebie. **Anna Lissewska**: Bo przez ostatnie dwadzieścia, może nawet więcej lat mówiąc o poczuciu winy przywoływaliśmy głównie przykłady ludzi, którzy dokopują sobie przy każdej okazji. Kiedy coś im się nie uda, w sobie upatrują całego zła. Mówią lub myślą: to moja wina, jestem beznadziejna, do niczego. Sobie przypisują całą odpowiedzialność za cudze samopoczucie i obwiniają za złe spojrzenie czy krzywy uśmiech kogoś, na kim im zależy. Ich mantrą jest: jestem bezwartościowy, zawsze muszę coś zepsuć, już taka jestem, tak widać musi być ect. Wiele szkół psychologicznych takie właśnie działanie nazywa poczuciem winy i uznaje, że jest złe i niekonstruktywne. Ale dobijanie siebie, które wiele osób uprawia, nie jest prawdziwym poczuciem winy. Przeciwnie, wręcz przed nim chroni. Bo jeśli jestem beznadziejna i nic nie warta, to nie ma sensu zastanawiać się nad tym co robię. To chroni przed zobaczeniem jak bardzo źle się zachowałam i poczuciem głębokiego wstydu oraz żalu. Kiedy się totalnie skrytykujemy i przylepimy sobie stempel beznadziejności nie zobaczymy, jaki jest nasz rzeczywisty udział w tym, co nam się wydarza. Za to pozwala nam żyć w złudnym przekonaniu o swojej wyjątkowej roli i wszechmocnym wpływie na świat. Co z tego, że złym, ważne, że tak wiele od nas zależy. Piętnowanie zaś poczucia winy sprawiło, iż wielu ludzi uważa, że w ogóle nie musi się czuć winnym za nic. To niezwykle niszczące nastawienie. Sprawia, że nie wyciągają żadnych wniosków z tego, co robią. Nie naprawiają wyrządzonych krzywd. Trudno z nimi żyć, bo wciąż niszczą swoje relacje i często siebie.
-Anna Ławniczak: Czym w takim razie jest prawdziwe poczucie winy?+ 
 +**Anna Ławniczak**: Czym w takim razie jest prawdziwe poczucie winy?
  
 **Anna Lissewska**: Uświadomieniem sobie, że zrobiliśmy coś niedobrego, czym kogoś (lub siebie) skrzywdziliśmy, zdaniem sobie sprawy ze złamania jakiś zasad oraz z tego, że jesteśmy odpowiedzialni za to, co się wydarzyło. Nawet jeśli ktoś nas opuścił czy straciliśmy pracę, też mieliśmy w tym jakiś udział. Przeżyciu straty bardzo często towarzyszy poczucie winy, o ile jesteśmy zdolni do refleksji i otwarci na uczucia. Zdradzając męża, zdajmy sobie sprawę, że zaatakowałyśmy nasz związek, zawiodłyśmy zaufanie, złamałyśmy przysięgę. Nie ma co udawać, że miałyśmy milion powodów, by zrobić skok w bok, bo problemy małżeńskie można rozwiązywać nie raniąc się wzajemnie. To dobry moment do zastanowienia się nad sobą, dostrzeżenia własnych ograniczeń i problemów wewnętrznych: np., że nie umie się otwarcie rozmawiać czy jest się mściwą lub pełna niszczycielskich impulsów. To niezbyt przyjemne, bo przeżywamy wtedy wiele trudnych uczuć: złość, smutek, żal, wstyd. Mamy stany depresyjne, potrzebujemy wycofać się w siebie i przetrawić sobie wszystko. Kiedy przejdziemy drogę od zobaczenia, co zrobiliśmy, przez wstyd i żal, po zrozumienie i chęć naprawienia krzywd, będziemy potrafili sobie wybaczyć. Zdajemy sobie sprawę ze zła, które wyrządziliśmy, ale nie kwestionujemy całej swojej osoby. Jednak poczucie winy wywołuje silny lęk, że od tego uczucia rozlecimy się na kawałki lub wpadniemy w depresję, przestaniemy wstawać z łóżka i w ogóle nie wiadomo co się z nami stanie. Dlatego tak wielu z nas ucieka od przeżywania tego stanu jak od zarazy. **Anna Lissewska**: Uświadomieniem sobie, że zrobiliśmy coś niedobrego, czym kogoś (lub siebie) skrzywdziliśmy, zdaniem sobie sprawy ze złamania jakiś zasad oraz z tego, że jesteśmy odpowiedzialni za to, co się wydarzyło. Nawet jeśli ktoś nas opuścił czy straciliśmy pracę, też mieliśmy w tym jakiś udział. Przeżyciu straty bardzo często towarzyszy poczucie winy, o ile jesteśmy zdolni do refleksji i otwarci na uczucia. Zdradzając męża, zdajmy sobie sprawę, że zaatakowałyśmy nasz związek, zawiodłyśmy zaufanie, złamałyśmy przysięgę. Nie ma co udawać, że miałyśmy milion powodów, by zrobić skok w bok, bo problemy małżeńskie można rozwiązywać nie raniąc się wzajemnie. To dobry moment do zastanowienia się nad sobą, dostrzeżenia własnych ograniczeń i problemów wewnętrznych: np., że nie umie się otwarcie rozmawiać czy jest się mściwą lub pełna niszczycielskich impulsów. To niezbyt przyjemne, bo przeżywamy wtedy wiele trudnych uczuć: złość, smutek, żal, wstyd. Mamy stany depresyjne, potrzebujemy wycofać się w siebie i przetrawić sobie wszystko. Kiedy przejdziemy drogę od zobaczenia, co zrobiliśmy, przez wstyd i żal, po zrozumienie i chęć naprawienia krzywd, będziemy potrafili sobie wybaczyć. Zdajemy sobie sprawę ze zła, które wyrządziliśmy, ale nie kwestionujemy całej swojej osoby. Jednak poczucie winy wywołuje silny lęk, że od tego uczucia rozlecimy się na kawałki lub wpadniemy w depresję, przestaniemy wstawać z łóżka i w ogóle nie wiadomo co się z nami stanie. Dlatego tak wielu z nas ucieka od przeżywania tego stanu jak od zarazy.
Linia 41: Linia 42:
  
 Rozmawiała: Anna Ławniczak Rozmawiała: Anna Ławniczak
 +
 +Wywiad zacytowany na Wyborcza.pl, Duży Format, 23 października 2014 
 +<html>
 +<a target="_blank" href="http://wyborcza.pl/duzyformat/1,141115,16880637,Przyjecie_na_klate.html">
 +Mariusz Szczygieł "Przyjęcie na katę"
 +</a>
 +</html>
 +
 + 
  
 **Tekst znajduje się na portalu:** **Tekst znajduje się na portalu:**