Anna Lissewska - NASTOLATEK.PL

„NASTOLATEK.PL czyli przewodnik po życiu nie tylko dla nastolatków, ich rodziców i pedagogów” – artykuł DUŻA RÓŻNICA WIEKU MIĘDZY PARTNERAMI

Gdy ma się naście lat, można być tylko tym młodszym, bo mowa naprawdę o dużej różnicy wieku… no załóżmy od 7 lat w górę.
Im jest się starszym, tym musi być większa różnica, by miało to znaczenie. Gdy ma się 14, 15 lat, już maturzysta wydaje się kimś niedostępnym. Dla osiemnastolatki, dwudziestoparolatek jest poważnym, bardzo dorosłym mężczyzną (choć w rzeczywistości…) Wśród dorosłych, związki osób, z których jedno ma dziesięć lat mniej lub więcej od drugiego, nie robią wrażenia. Dopiero dwadzieścia lat różnicy budzi pewne wątpliwości, bo myśl: „gdy ona będzie miała 40 a on 60”, rozbudza pewne fantazje…
Inaczej sprawa się ma, gdy to mężczyzna jest dużo starszy, inaczej gdy kobieta. Wiadomo - kobiecie trudno bez ciągłych zabiegów pielęgnacyjnych, a w końcu i bez operacji plastycznych, być atrakcyjną powyżej pewnego wieku (oczywiście, gdy atrakcyjność kobieca umieszczana jest tylko w jej wyglądzie) i nie czuć się żałośnie u boku młodzieńca lub być braną za jego matkę.
Też zegar biologiczny kobiety tyka nieubłaganie. Natura jest niesprawiedliwa pod tym względem. Mężczyźni dojrzali są często przystojniejsi niż za młodu, siwizna na skroniach tylko im dodaje atrakcyjności, a posiadanie dziecka w starszym wieku z punktu widzenia biologii nie jest dla nich problemem.
Dodatkowo „co powiedzą inni” wciąż dla większości ma decydujące znaczenie, więc pary, w których kobieta jest dużo starsza, należą do rzadkości (najczęstsze w środowiskach artystycznych, elitarnych), a „odwrotne” nie. Ale nie tylko dlatego…

Z jakich powodów ludzie wybierają dużo starszych partnerów? Powiedzielibyście „jak to z jakich… miłość nie sługa, ślepy traf Amora, nikt tego z premedytacją nie robi, zakochuje się i nie ma na to rady…”. Jasne, tylko że za tą chemią i ślepą strzałą stoją dwie podświadomości. To tak, jakby podświadomość mężczyzny i podświadomość kobiety szły na łowy, nasze świadome działanie jest tu pozorne, stąd opowieści o strzałach i bezrozumnym uczuciu. Ci, którzy nie mogą się z tym pogodzić, wolą myśleć, że mają na to wpływ. Jeśli tej tezy nie uda się obronić, bo miłość „nielogiczna” padnie i na nich, wolą się tłumaczyć feromonami, związkami chemicznymi, niż tym, że nie są świadomi swoich ukrytych intencji. No bo jak to tak - być we władzy jakiś wewnętrznych sił?… Kłóci się to z wyobrażeniem wolnego, świadomego człowieka.

Gdy młoda dziewczyna zakochuje się w starszym mężczyźnie, zawsze stoi za tym potrzeba posiadania ojca, opiekuna, kogoś, kto bezpiecznie wprowadzi w dorosły świat. Wiele takich dziewcząt ojców albo nie miało, albo kontakt z nimi sprawiał, że wciąż za tym ojcem tęskniły, albo też, były tzw. córeczkami tatusia i bez takiego układu żyć nie mogą. Ale problem w tym, że jak ojciec, to nie kochanek… i właśnie w tym rzecz. Tym większa namiętność w takim związku, im bardziej wkrada się w nią „element edypalny”, czyli pragnienie dziewczynki, by ojciec stał się JEJ mężczyzną a nie tylko opiekunem. O tym pragnieniu trudno nawet myśleć, a co dopiero wprowadzać w czyn, dlatego dziewczyna próbuje je zaspokoić w symboliczny sposób. A najlepiej nadaje się do tego żonaty mężczyzna… Jeśli ktoś ma skłonność do zakochiwania się w „zajętych” osobach, możemy być pewni, że mamy do czynienia z pewnym nierozwiązanym problemem z dzieciństwa. Ten problem nazywany jest w psychologii konfliktem edypalnym. Jest to konflikt, bo potrzeby dziecka (zarówno dziewczynki jak i chłopca) znoszą się wzajemnie: no bo jak ktoś, kto ma być rodzicem, do którego ma się zaufanie, jednocześnie ma zostać kochankiem i przekroczyć granicę kazirodztwa? Jak wyeliminować rywalkę matkę (rywala ojca) i jednocześnie ją (jego) mieć? - przecież każde dziecko potrzebuje też drugiego rodzica (choć niestety nie wszystkim jest dany). By rozwój dziecka przebiegł prawidłowo, musi ono móc zakochać się bez lęku i upokorzenia w rodzicu płci przeciwnej, a następnie przeżyć bardzo trudną ale niezbędną sytuację: zastać zamknięte drzwi od sypialni rodziców i pogodzić się z faktem, że mama sypia z ojcem i z tej sytuacji jest ono wyłączone.
Jeśli z jakiś powodów dziewczynie nie było dane pożegnać się z nadzieją, że odbierze tatusia mamusi, wciąż, choć teraz w symboliczny sposób, chce dopiąć tego, co w dzieciństwie się nie udało. Przypominam, że są to ukryte intencje, nieświadome i realizowane w jak najbardziej pokrętny sposób, by nie dotarły do świadomości. Czasem tylko w snach…

Z punktu widzenia seksu, prawie wszyscy seksuolodzy twierdzą, że taki układ jest dla dziewczyny świetny - doświadczony kochanek delikatnie, bez stresu wprowadza ją w świat intymny. Z innych punktów widzenia, jeśli ma on pozostać ojcem i opiekunem, seks niebawem „siądzie” albo dojdzie do podziału ról: seks przypadnie młodszemu kochankowi a „ojciec” zostanie sprowadzony do właściwej roli.
Jeśli w tym związku chodziło o wygraną edypalną i na tym symbolicznym poziomie się ona udała, to należy podejrzewać, że gdy ekscytacja charakterystyczna dla okresu zdobywania (dodatkowo podsycana niepewnością) opadnie, dziewczyna gdzie indziej pójdzie szukać „szczęścia”. Ale znając żonatych panów, rzadko odchodzą od żon, więc dziewczyna często wikła się w swoją sytuację z dzieciństwa: wciąż żyje nadzieją, że tatuś zostawi dla niej mamusię, zamiast (jak powinno być) rozstać się z wizją ojca-kochanka i szukać kochanka wśród rówieśników.
A że do tego wszystkiego dochodzi imprinting seksualny (patrz: inne teksty), takie dziewczyny już zawsze mogą interesować tylko sporo od nich starsi mężczyźni.

Gdy młody chłopak zakochuje się w dużo starszej od siebie kobiecie, na ogół też szuka w niej matki, kogoś, kto z racji doświadczenia, dojrzałości psychicznej i „matczynych uczuć” bezboleśnie wprowadzi go w seks i dorosły świat. Także tutaj należy domyślać się nierozwiązanego konfliktu edypalnego, ale o ile dziewczęta częściej zostają w związku ze starszym mężczyzną na stałe, chłopcy z reguły po jakimś czasie uciekają. Dzieje się tak, bo są bardziej ambiwalentni (ich uczucia są pomieszane) wobec matek, a więc także wobec kobiet, w których matek szukają (chłopcy szukają ich także w rówieśniczkach, tak jak zresztą dziewczęta w nich ojców). Oprócz pragnienia, by wygrać rywalizację z ojcem i zostać kochankiem matki (później już w symboliczny sposób: wygrać rywalizację z innymi mężczyznami), jednocześnie obawiają się bliskiego kontaktu z kobietą, bo podejrzewają ją o matczyną nadopiekuńczość i zachłanność - boją się, że ich omota, pozbawi własnego „ja” (zdania, niezależności), „wchłonie”, zatrzyma dla siebie i nigdy nie wypuści w świat. Im bardziej umieszczają w kobiecie matkę, tym silniej będą reagować lękiem na zacieśnianie się związku. Dlatego po upojnym czasie z dużą starszą kobietą, uciekają. Dopóki trzyma ich ciekawość seksualna (doświadczenie seksualne partnerki jest dodatkową atrakcją), ekscytacja z niezwykłej sytuacji, dopóki podkarmiają swoje niezaspokojone do tej pory potrzeby - przeżywają wielkie uczucie. Potem zaczynają dostrzegać rzeczywistość („a co ja mam jej do zaoferowania?”, „zanim stanę na nogi jako mężczyzna, zacznę naprawdę coś znaczyć, czułbym się przy niej jak utrzymanek”, „teraz jest piękna, ale za dziesięć lat…”) i… rozglądają się za młodszymi partnerkami. Choć tendencja do troszkę starszych może pozostać. Takiego chłopaka nie można oczywiście oskarżać o wykorzystywanie starszej kobiety, robi to nieświadomie i naprawdę jest wówczas zakochany.

Zarówno chłopcy i dziewczęta mogą też nieświadomie realizować sposób na związek swoich rodziców. Dzieci par z dużą różnicą wieku wchodzą w takie związki dużo częściej. Istotnym powodem, oprócz doświadczenia partnera, które daje nadzieję na wydoroślenie „na skróty”, może też być potrzeba autorytetu, kogoś, kto imponuje, jest KIMŚ, a wiadomo - taką potrzebę łatwiej zrealizować z osobą dużo starszą, która z samej racji wieku ma więcej osiągnięć. Do kogoś takiego można się „podczepić”, kąpać w jego blasku, zaspokajać swoje wielkościowe zapędy („no bo skoro ktoś taki zechciał ze mną być, znaczy że też jestem kimś”) albo po prostu dzięki niemu wspomagać swój rozwój. W takich związkach częsty jest układ mistrz - uczeń, menadżer (sponsor) - uzdolniony, przewodnik - zagubiony. Takie związki się rozpadają, bo gdy młodszy dojrzeje, rozwinie się, osiągnie swój cel, pójdzie dalej już swoją własną drogą.
Choć zdarza się, że niektórzy z wdzięczności obdarzają starszego partnera „dozgonną” miłością. Niektórzy zaś (niestety), by móc odejść, „uwolnić się”, dewaluują wszystko, co dostali.
Starszy partner wchodząc w taki związek, na ogół liczy się z tym, że taką rolę spełni w życiu młodej osoby, nie zmienia to faktu, że zakochuje się i przeżywa rozstanie jak każdy.

Powody wejścia w taki związek kogoś starszego zależą od momentu życia w jakim jest. Kobiety wiążą się z dużo młodszymi, właściwie z jeszcze chłopcami, najczęściej gdy zbliżają się do trzydziestki - gdy mija młodość, przynajmniej ta metrykalna. Udowadniają sobie atrakcyjność, próbują oszukać mijający czas, a że często są w jakiś stałych związkach, w których dorosła codzienność jest dla nich nie do wytrzymania, w ten sposób od niej uciekają - nic tak nie rozwieje nudy, jak związek z jakimś szalonym nastolatkiem. A że są fizycznie wciąż ponętne, niejeden się skusi, zwłaszcza gdy ma predyspozycje (patrz wyżej).
Głębsze, psychiczne powody tych kobiet, to na ogół potrzeba bycia kimś szczególnym, bo pierwszym, kto z chłopca zrobi mężczyznę, albo wyjątkowym z racji nietypowego układu. Także potrzeba kontroli nad mężczyzną, a wiadomo - w takim związku to kobieta będzie grała pierwsze skrzypce. Lęk przed mężczyznami jest też częstym powodem poszukiwania młodych i niedoświadczonych.
Mężczyźni mogą się kierować podobnym motywem, choć u nich najczęściej skłonność do młodych dziewcząt występuje około czterdziestki - wtedy to mężczyzna przeżywa lęk przed starością, spadkiem atrakcyjności i potencji seksualnej, nieuświadamiany lęk przed śmiercią - a nie ma niczego lepszego, by go zagłuszyć, od bezpośredniego obcowania z młodością. A jeśli jeszcze młode dziewczę będzie w niego wpatrzone, jeśli kontakt z młodym ciałem na nowo wzburzy krew (tak dawno zgnuśniałą w małżeństwie), poczuje się znów piękny i młody. Potrzeba bycia kochanym, najwspanialszym, od dawna frustrowana przez niezadowoloną żonę (w codziennym życiu trudno pozostać ideałem), każe „w ostatnim momencie” szukać świeżej miłości. Ale szalona młodzieńcza miłość po pewnym czasie zaczyna męczyć (w końcu facet ma swoje lata), więc pokornie wraca, gdzie jego miejsce, podkarmiony w byciu NAJ zakłada swoje ciepłe kapcie i w myślach delektuje się przed snem, a potem na emeryturze, swoją ostatnią zdobyczą.
Jeśli nie miał żony, być może jest jednym z tych, którzy im starsi, tym młodszych partnerek szukają, by oszukać widmo starości i śmierci.

Taki sposób na związek, gdy jest się w roli tatusia, mamusi, mistrza czy menadżera, z jakiejś strony jest bardzo wygodny - będąc w tej roli kieruje się, decyduje, wpływa… tyle że do czasu. Młody dorasta i pokazuje różki.
Aby związek był na ich warunkach, także młodsi mężczyźni wybierają dużo młodsze od nich dziewczyny, licząc na to, że taka siksa podda się ich woli, bo jeszcze nie ma swojego zdania, jeszcze nieco nieśmiała i nie wprawiona, będzie można ją wychować podług własnych oczekiwań. Brak lub jej małe doświadczenie seksualne daje pewność, że nie oceni seksualnych umiejętności, nie porówna z innymi kochankami, można przy niej poczuć się mądrym, doświadczonym i wybitnym, zwłaszcza w dziedzinie seksu. Czasem powodem jest lęk przed podjęciem dorosłej, męskiej roli, więc nadzieja, że taka młoda szybko nie zażąda zdeklarowania się i sformalizowania związku, a także nie będzie tak prędko chciała mieć dzieci - młode dziewczyny są atrakcyjne dla tych panów, którzy boją się odpowiedzialności i małżeństwa i chcieliby być wiecznymi chłopcami. I czasem się zdarza, że „opóźnieni w rozwoju” dorastają do dorosłych ról razem ze swoimi dużo młodszymi partnerkami i zawierają szczęśliwe małżeństwa.

Przepraszam za brutalną prawdę, ale i tak mogę sobie pisać co chcę, bo gdy się zakochacie, to o tym zapomnicie, uznacie za bzdurę i z rozkoszą będziecie zaspokajać swoje ukryte potrzeby. Powodzenia!